piątek, 13 czerwca 2014

Kuszenie

Na dzisiejszym spotkaniu sporo się mówiło o współuzależnieniu. Jest wśród nas kilka matek, które przerabiają od dłuższego czasu problemy z uzależnionymi dziećmi. Jedna z nich otrzymała od nas wszystkich informacje zwrotne i słowa pociechy. Wszystkie oscylowały wokół jednego stwierdzenia, że niepotrzebnie się gryzie, choć jej matczyne uczucia są dla nas zrozumiale. Syn jest dorosły, niech bierze odpowiedzialność za swoje życie. Utrzymywanie takiego stanu rzeczy byłoby wspieraniem de facto nałogu, a nie pomocą. Dopóki się sam nie otrząśnie i nie będzie współpracował, nie może przebywać pod jednym dachem z udręczoną matką. Dając informację zwrotną, jedna ze współuzależnionych mam opowiedziała o kłopotach ze swoim synem i o potrzebie konsekwencji w postępowaniu z bądź co bądź dorosłymi ludźmi, którzy jednak będąc w nałogu manipulują i próbują owinąć sobie najbliższych dookoła palca. Mama chodząc na grupę otrzymywała wsparcie i poradę, co pozwoliło jej stać się nieugiętą i obronić swoje terytorium uciekając się, gdy była potrzeba, nawet do pomocy Policji.
Zdzisław podzielił się swoimi doświadczeniami z synem. On też nie wahał się wystawić mu walizki za drzwi, gdy ten przychodził pod wpływem narkotyków. To dało dobre rezultaty.

Potem przyszła rundka, co w ostatnim tygodniu.
Zdzisław dźwiga ciężar swojej choroby, choć przyznaje, że ma wsparcie swoich przyjaciół i całej grupy. Janek niewiele mówił o sobie zatrzymał się jeszcze nad problemem współuzależnionej mamy i potwierdził słuszność wypowiedzi poprzedników. Jarek opowiadał o swoich niefortunnych kontaktach z osobami uzależnionymi, którym próbował pomóc, ale na ogół kończyło się to tylko próbami wykorzystywania jego pomocy dla swoich doraźnych i krótkowzrocznych celów, podporządkowanych, oczywiście, zaspokojeniu potrzeby picia. Darek opuścił nas dużo wcześniej, gdyż miał inne obowiązki i nie dowiedzieliśmy się, co u niego.

Po omówieniu i zebraniu funduszy na piknik w przyszły piątek, nadeszła kolej na cotygodniowe posłuchanie Ewangelii. Janek wybrał na to spotkanie fragment o kuszeniu Jezusa na pustyni.

Ewangelia Mateusza 4, 1-11 
Wtedy Duch zaprowadził Jezusa na pustynię, aby go kusił diabeł. A gdy pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, wówczas łaknął. I przystąpił do niego kusiciel, i rzekł mu: Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem. A On odpowiadając, rzekł: Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął go diabeł do miasta świętego i postawił go na szczycie świątyni. I rzekł mu: Jeżeli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisano bowiem: Aniołom swoim przykaże o tobie, abyś nie zranił o kamień nogi swojej. Jezus mu rzekł: Napisane jest również: Nie będziesz kusił Pana, Boga swego. Znowu wziął go diabeł na bardzo wysoką górę i pokazał mu wszystkie królestwa świata oraz chwałę ich. I rzekł mu: To wszystko dam ci, jeśli upadniesz i złożysz mi pokłon. Wtedy rzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko jemu służyć będziesz. Wtedy opuścił go diabeł, a aniołowie przystąpili i służyli mu. 

Omawiając i czytając nam wersy Biblii, Jan zastanawiał się nad wyborami Jezusa, który był Bogiem, ale i w pełni człowiekiem oraz w tym kontekście nad naszymi wyborami, gdy też jesteśmy poddawani kuszeniu i nad konsekwencjami naszych wyborów, zwłaszcza, gdy złu ulegamy. Na pewno każdy mógł się nad tym zastanowić w swoim duchu, a nawet podzielić się swoimi refleksjami z obecnymi, co niektórzy uczynili.

Po modlitwie i posprzątaniu salki poszliśmy do swoich domów z nadzieją spotkania za tydzień na pikniku na działkach nad Wisłą przy pięknej pogodzie i obecności tych, którzy z różnych powodów nie byli obecni dzisiaj, jak choćby Małgorzata, chora, życzymy powrotu do zdrowia, Teresa, która była w pracy i inni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz