wtorek, 13 grudnia 2011

Czym się charakteryzuje zbawienie?

W ten wtorek miała być grupowa Wigilia, ale Zdzisław przeniósł ją na następny wtorek.Tak więc spotkaliśmy się, jak zazwyczaj teraz, na Bydgoskiej 1 w pokoju nr 14, udostępnionym nam przez życzliwe osoby, małym, ale przytulnym.Wigilię planujemy zorganizować w salce kominkowej w KECH przy ulicy Myśliwskiej.

Tymczasem przeczytanie kroniki grupy wywołało temat Magdy, której akurat nie było, a której los tak bardzo nas poruszył na poprzednim spotkaniu. Mamy nadzieję, że Magda uda się pod wskazany przez Małgosię adres i tam znajdzie początek pomocy, bo na pewno długa przed nią i trudna droga, ale na pewno o wiele lepsza niż niszcząca bezradność.
Przy tej okazji wyniknął niewielki problem z aktualizującym się obecnie regulaminem grupy, w którym istnieje zapis iż "nie rozmawiamy o nieobecnych", co właśnie miało miejsce. Oczywiście rozmowa była w duchu troski i nie ma w tym nic złego, a jest to nawet czasem konieczne i dlatego celowość zapisu stanęła pod znakiem zapytania.

Na tym spotkaniu, z zasłużonymi dowodami uznania spotkała się Ania, cicha i skromna dziewczyna, wolontariuszka, zajęta w ostatnim czasie bardzo, wyjazdami i koordynowaniem prac związanych z coroczną akcją "Szlachetna Paczka".

Zdzisław przewiduje koniec swojej pracy w Grudziądzu, ale ma nadzieję na nową w Toruniu. W Lipnie pracuje mu się coraz lepiej, choć uważa, że praca street workera nie powinna wykonywana być w pojedynkę, ze względu na bezpieczeństwo. Nie raz był nagabywany, nienapadnięty. Osładzają mu te złe doświadczenia, kontakty i praca z dziećmi, kochanymi i wdzięcznymi. Dowodami na to były rysunki dzieci z Rolniczej, na których pisały, że go lubią. Janek też pochwalił Zdzisława za wiarę.
Darek chory na grypę powoli ją zmaga a Krzysiu , który jak zwykle przyszedł pod koniec grupy też musi zwalczać inna chorobę, która miejmy nadzieje nie postępuje i rokowania są pomyślne. Janek miał dużo pracy związanej ze Świąteczną niespodzianką - paczkami dla dzieci, które opornie są odbierane. Ubolewał też, że nazbyt często eksponuje się się postać Mikołaja w corocznych spotkaniach z rodzinami, gdy tymczasem to Jezus powinien stać w centrum tych wydarzeń.
Tereska wykonała piękne stroiki na na choinkę dla Zdzisława.

Jan przeczytał fragment Ewangelii mówiący o Zacheuszu:

Ewangelia Łukasza 19, 1-10
(1) I wszedłszy do Jerycha, przechodził przez nie. (2) A oto mąż, imieniem Zacheusz, przełożony nad celnikami, człowiek bogaty, (3) pragnął widzieć Jezusa, kto to jest, lecz nie mógł z powodu tłumu, gdyż był małego wzrostu. (4) Pobiegł więc naprzód i wszedł na drzewo sykomory, aby go ujrzeć, bo tamtędy miał przechodzić. (5) A gdy Jezus przybył na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź śpiesznie, gdyż dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. (6) I zszedł śpiesznie, i przyjął go z radością. (7) A widząc to, wszyscy szemrali, mówiąc: Do człowieka grzesznego przybył w gościnę. (8) Zacheusz zaś stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę majątku mojego daję ubogim, a jeśli na kim co wymusiłem, jestem gotów oddać w czwórnasób. (9) A Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem domu tego, ponieważ i on jest synem Abrahamowym. (10) Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło.

Zacheusz prawdopodobnie kiedyś usłyszał o Jezusie i zapragnął Go zobaczyć. W stosownej chwili Jezus zwrócił się bezpośrednio do Zacheusza, siedzącego na drzewie, ponieważ zanim w sercu celnika powstało pragnienie ujrzenia Jezusa, On już o nim wiedział. Zgromadzeni ludzie nieprzychylnie komentowali zamiar Jezusa przenocowania u niegodnego człowieka. Dla Jezusa zaś, nie miało znaczenia kim był do tej pory ów człowiek, liczyło się to, co przeżywał w swoim sercu – jego pragnienie spotkania Jezusa. Znając serce Zacheusza, Jezus przyjął go takim, jakim był, z jego pragnieniami, chcącego wyzbyć się tego, co robił źle, chcącego zadośćuczynić krzywdom wyrządzonym kiedyś.
Zbawienie to coś, co dotyczy nie tylko tego, co będzie w przyszłości, ale dziejącego się teraz, kiedy mówimy: "Jezu, przyjąłem Cię dzisiaj, dzisiaj jesteś w moim domu."
Zacheusz zapragnął zmiany w swoim życiu, a Jezus to uszanował i wyszedł mu naprzeciw.
Człowiek zbawiony to taki, jak Zacheusz – zarówno chcący zadośćuczynić, ale gotowy też wszystko oddać, aby pójść za Jezusem.

Dla nas historia Zacheusza jest również taką wskazówką, abyśmy mówili o Jezusie wszędzie, bez względu na to, z kim rozmawiamy. Możemy być ważnymi świadkami, takimi ludźmi, od których inni usłyszą po raz pierwszy o Jezusie. Mimo, że Zacheusz był bogaty i piastował ważne stanowisko, to czuł jakiś niedosyt - pragnął czegoś, czego nie miał. Dlatego kiedy otwarcie mówimy o Jezusie, inni mogą się od nas dowiedzieć czegoś, czego nie wiedzą, a czego bardzo potrzebują.

piątek, 9 grudnia 2011

Piątkowe spotkanie ze "Sztuką Natury"

Dzisiaj zaplanowaliśmy wspólne wyjście do Dworu Artusa na spotkanie z Gościem Festiwalu Fotografii Przyrodniczej "Sztuka Natury" Toruń 2011 - Tomaszem Ogrodowczykiem. Na jakieś dwie godziny przenieśliśmy się kolejno w miejsca bardzo od siebie odległe, zarówno geograficznie, jak i klimatycznie, bo do deszczowych lasów Ameryki Północnej, a stamtąd w syberyjską tajgę. Dwa różne światy, ale przyroda w obu odsłonach równie zachwycająca i pokazana w profesjonalny sposób. Dodatkowo obrazy interesująco i dowcipnie komentowane przez Autora zdjęć i Jego brata. Na zakończenie zachwycająca prezentacja zdjęć z naszej rodzimej polskiej łąki i zasłużone oklaski dla Autora tych prac. Po pokazie zgodnie orzekliśmy, że nasza przyroda w niczym nie ustępuje tej z egzotycznych krajów.


W drodze powrotnej Zdzisław spotkał swojego dobrego znajomego Wojtka ze Stowarzyszenia WĘDKA, z grupką młodych ludzi. Wojtek wręczył nam zaproszenia na aukcję prac plastycznych dzieci, z której dochód przeznaczony będzie na utrzymanie pierwszej i jedynej WĘDKOWej placówki pobytu dla dzieci z toruńskiej starówki.
Aukcja odbędzie się jutro tj. 10 grudnia w sobotę o godzinie 12:00 w Sali Kolumnowej Towarzystwa Naukowego w Toruniu przy ul. Wysokiej 16.

Prace dzieci można oglądać TUTAJ.

wtorek, 6 grudnia 2011

Miłość jest największym darem

Ten wtorkowy wieczór był wyjątkowy ponieważ… choć właściwie wszystkie spotkania są w jakiś sposób wyjątkowe, to jednak dzisiejsze spotkanie uświadomiło nam, jak straszny jest nałóg, w jaki okropny sposób wkrada się w życie rodzin i niszczy je. Rodzina cierpi, a szczególnie dzieci bezradne wobec tego, co się dzieje. Młoda dziewczyna szukała pomocy i nie znalazła jej. Nie wiedziała gdzie ma się udać. Tam dokąd zadzwoniła powiedziano jej, że jako nieletnia nie może być stroną, z którą podejmuje się rozmowy. Każdy z nas coś radził lub o coś pytał, tak wykrystalizowało się postanowienie poszukania dla dziewczyny źródła pomocy. Na pewno cała rodzina potrzebuje terapii i pomocy specjalistów. My możemy tylko pomóc dziecku w potrzebie, aby trafiło do specjalisty. Druga ciężką sprawą jest choroba córki Darka. Jest to dla niego ciężkim przeżyciem. Krystyna też nie była w najlepszym nastroju po pogrzebie Wiesia. Takie sprawy działają na człowieka przygnębiająco. Andrzeja również śmierć Wiesia przygnębiła. Na koniec Małgorzata rozdała karteczki informujące o piątkowym spotkaniu przy pomniku Kopernika. Chętni będą mogli uczestniczyć w Dworze Artusa w prelekcji na temat lasów tropikalnych i Tajgi z pokazem slajdów.

Na spotkaniu nie zabrakło też Słowa Bożego. Krystyna przeczytała

1 List do Koryntian 13, 1-13
(1) Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. (2) I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. (3) I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże. (4) Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się, (5) nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, (6) nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; (7) wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi. (8) Miłość nigdy nie ustaje; bo jeśli są proroctwa, przeminą; jeśli języki, ustaną, jeśli wiedza, wniwecz się obróci. (9) Bo cząstkowa jest nasza wiedza i cząstkowe nasze prorokowanie; (10) lecz gdy nastanie doskonałość, to, co cząstkowe, przeminie. (11) Gdy byłem dziecięciem, mówiłem jak dziecię, myślałem jak dziecię, rozumowałem jak dziecię; lecz gdy na męża wyrosłem, zaniechałem tego, co dziecięce. (12) Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz. Teraz poznanie moje jest cząstkowe, ale wówczas poznam tak, jak jestem poznany. (13) Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość.

Miłość jest największym darem. Wspólnie pomodliliśmy się o ten dar i o wszystkie nasze sprawy.

wtorek, 29 listopada 2011

Przebaczanie

To spotkanie na prośbę Zdzisława, który się spóźnił, poprowadził Janek. Po przeczytaniu kroniki poprosił wszystkich, aby wypowiedzieli się jak minął tydzień, jak się czuli oraz tę wypowiedź każdy z nas, miał połączyć z tematem, który na dzisiejsze spotkanie przygotował, a mianowicie jak sobie radzimy z przebaczaniem. Tereska mówiła pierwsza, po niej zabrał głos Zdzisław, później Darek, Andrzej, Janek, Krystyna, Monika, Ania. Grzegorz i Krzysztof spóźnili się.
Rozmawialiśmy także o wizycie w szpitalu u Wiesia K. Byli tam Janek, Zdzisław i Piotr. Dziś już wiemy. Wiesiu nie żyje. Było to ostatnie z nim spotkanie. Cześć jego pamięci.
Potem Janek poprosił Krystynę o przeczytanie fragmentu z Ewangelii św. Mateusza.

Ewangelia Mateusza 18, 21-35
(21) Wtedy przystąpił Piotr do niego i rzekł mu: Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy? (22) Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci: do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy. (23) Dlatego Królestwo Niebios podobne jest do pewnego króla, który chciał zrobić obrachunek ze sługami swymi. (24) A gdy zaczął robić obrachunek, przyprowadzono mu jednego dłużnika, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. (25) A ponieważ nie miał z czego oddać, kazał go pan sprzedać wraz z żoną i dziećmi, i wszystkim, co miał, aby dług został spłacony. (26) Wtedy sługa padł przed nim, złożył mu pokłon i rzekł: Panie! Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko. (27) Tedy pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. (28) A gdy ów sługa wyszedł, spotkał jednego ze swych współsług, który był mu winien sto denarów; i pochwyciwszy, dusił go, mówiąc: Oddaj, coś winien. (29) Wtedy współsługa jego, padłszy na kolana, prosił go mówiąc: Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko. (30) On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. (31) A współsłudzy jego widząc to, co zaszło, zasmucili się bardzo i poszedłszy, opowiedzieli panu swemu wszystko, co się stało. (32) Wtedy przywołał go pan jego i rzekł mu: Sługo zły! Wszystek tamten dług darowałem ci, boś mnie prosił. (33) Czy i ty nie powinieneś był zlitować się nad współsługą swoim, jak i ja zlitowałem się nad tobą? (34) I rozgniewał się pan jego, i wydał go katom, żeby mu oddał cały dług. (35) Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli każdy nie odpuści z serca swego bratu swemu.

Dwa długi, dwóch panów. Przebaczenie i darowanie długu, a na drugim biegunie odmienna postawa i to, tego któremu pierwej darowano. W modlitwie, której nauczył nas Chrystus są również słowa o przebaczaniu. Powtarzając ją codziennie - przebaczajmy, aby i nam przebaczono nasze winy.

wtorek, 22 listopada 2011

Chrystus fumdamentem

Wtorek, trochę nietypowy, bo nie było naszego lidera Zdzisława. Krystynie, czyli kronikarce, zostało powierzone poprowadzenie grupy. Obecni byli: Tereska, przyszła pierwsza i chciała już wszystko przygotować, ale mocowała się z szafką i ta nie chciała się otworzyć. Krystynie to się udało i zaraz kawa i herbata oraz smaczne ciasteczka poszły w ruch. Wiesiu przyniósł swoją nieodłączna gitarę i specjalnie przygotowane przez niego śpiewniki grupy Gedeon, co stanowiło dla nas znakomitą zachętę do śpiewania. Nadeszła Małgosia, a tuż za nią Piotr. Był też Janek i Grzegorz, Krzysztof, a gościem spotkania - Michał, którego poznaliśmy razem ze Zdzisławem i Małgosią w domu pewnego policjanta, gdzie odbywało się posiedzenie Towarzystwa zawiązanego na rzecz ludzi bezdomnych i uzależnionych. Towarzystwo założone zostało przez Ewę, znana nam z kolei z Towarzystwa "Powrót z U". Michał, zaproszony przez Zdzisława bardzo żywo zainteresowany jest losem ludzi bezdomnych, zamierza podjąć współprace z Ewą i nawiązywać kontakty ze wszystkimi, którym przyświeca ten sam cel. Powiedział nam trochę o sobie i o tym w jaki sposób do tej pory zajmował się tymi ludźmi i w jaki zamierza zajmować się w przyszłości, wykorzystując swoje dotychczasowe doświadczenia i doświadczenia innych. Musiał nas jednak opuścić przed czasem. Zamierzaliśmy dużo na tym spotkaniu śpiewać i nawet się nam to udało, gdyż wspólnie przy akompaniamencie gitary Wiesia wyśpiewaliśmy pięć, przygotowanych przez niego pieśni, chwaląc tym Pana. Potem jak zwykle o minionym tygodniu. Grzegorz powiedział, że jak zwykle, praca i dom. Tereska, jak zwykle zatroskana o syna, Krystyna, jak zwykle o dzieci. Och, ta niepewność pracy. Przed wojną tak było. To rozgorycza i wystawia na próbę naszą wiarę i nadzieję i miłość w końcu też.
Krzysztof przyszedł bardzo późno, więc się nie wypowiedział, a Małgosia, jako poproszona o głos na końcu, zagadnęła tylko w sprawie interesujących ją wyjść w miasto na różne imprezy kulturalno-rozrywkowe, którymi pragnie nas zainteresować. Krystyna na to, że w tym tygodniu zaprasza nas w sobotę Zdzisław do kościoła św. Antoniego na występ grupy TSE.

Potem Janek powiedział nam Boże Słowo.
Nie buduje się domu zaczynając od dachu, komina, czy okien. Podstawą budynku jest fundament. Podobnie jest z budowlą Bożą, którą jesteśmy my sami. Apostoł Paweł tak pisze w

1 Liście do Koryntian 3, 10-11
(10) Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry budowniczy założyłem fundament, a inny na nim buduje. Każdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje. (11) Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus.

Dobrze jest kiedy, również nasze relacje z innymi ludźmi, budujemy na fundamencie Chrystusowym.

2 List do Koryntian 6, 14-18
(14) Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? (15) Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? (16) Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: 
Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, 
I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. 
(17) Dlatego wyjdźcie spośród nich 
i odłączcie się, mówi Pan,
I nieczystego się nie dotykajcie; 
A ja przyjmę was (18) 
I będę wam Ojcem, 
a wy będziecie mi synami i córkami, 
mówi Pan Wszechmogący;

Bóg daje nam obietnicę, że kiedy opowiemy się za prawością, a inni ludzie nas opuszczą, nawet wtedy nie będziemy sami, samotni, bez przyjaciół, ponieważ Bóg będzie nam Ojcem i będzie o nas walczył.

Spotkanie zakończyliśmy modlitwą, którą poprowadził Piotr.

wtorek, 15 listopada 2011

Modlitwa Psalmami

Dzisiaj na spotkaniu zbrakło Krystyny i Jana, dotarli natomiast Zdzisław, Małgorzata, Terenia, Monika, Ania, Magda i Darek. Magda jeszcze u nas nie była i jak większość z nas trafiła tu dzięki zaproszeniu Zdzisława. Żeby Magda poczuła się pewniej i wiedziała z kim spędzi najbliższe 2,5 godziny, zrobiliśmy krótką rundkę zapoznawczą, podczas której przedstawiliśmy się z imienia i powiedzieliśmy kilka słów o sobie. Magda też powiedziała niewiele - tyle, ile chciała. Potem Zdzisław przeszedł do spraw organizacyjnych i zauważył, że przydałby się nowy regulamin grupy, który można by odczytywać nowoprzybyłym. Poprzedni regulamin, spisany i umieszczony w Kronice, trochę się zdezaktualizował po zmianie miejsca naszych spotkań. Pracą nad nowym regulaminem mają zająć się Małgorzata i Krystyna. Jako, że Jan nie dotarł ze Słowem Bożym na spotkanie, Zdzisław zaproponował, abyśmy przeczytali Psalm 23 i podzielili się swoimi refleksjami. Później Małgorzata przeczytała Psalm 141, którym ostatnio się modliła i została wysłuchana.

Psalm 141, 1-4
(1) Psalm Dawidowy. Panie, wzywam cię, pośpiesz mi z pomocą, Usłysz głos mój, gdy wołam do ciebie! (2) Niech wznosi się ku tobie modlitwa moja jak kadzidło, A podniesienie rąk moich jak ofiara wieczorna! (3) Panie, postaw straż przed ustami moimi, Pilnuj drzwi warg moich! (4) Nie dopuść, aby serce moje skłaniało się do złego,

W czasie krótkiej przerwy, którą zarządził Zdzisław, padła propozycja wspólnego wyjścia do kina, albo do muzeum. Kto wie, może nawet, moglibyśmy robić takie wypady raz w miesiącu?
Na zakończenie zebraliśmy sprawy do modlitwy, którą poprowadziła Małgorzata.

wtorek, 8 listopada 2011

Ludzie, którzy nie mają ochoty słuchać o Bogu

W małym pokoju nr 14 zebrało się sporo osób. Zabrakło krzeseł i trzeba było naprędce je organizować. W końcu salka się wypełniła i rozpoczęliśmy spotkanie na które przyszli : Monika, Ania, Tereska, Małgosia, Marysia, Krystyna, Darek, Grzegorz, Krzysztof, Zdzisław i Jan.

Monika i Ania były tu po raz pierwszy, przedtem jednak uczestniczyły w naszych spotkaniach w salce kominkowej w KECH na Myśliwskiej. Pamiętamy te czasy jako miłe, kiedy to Monika śpiewała nasze piosenki, a zespół grał. Były próby i występy między innymi na Strumykowej i w Lipnie i Grudziądzu też chyba. Nie wszyscy, co śpiewali i grali w salce, byli na wszystkich występach, ale zespół jakoś się kręcił. Teraz został okrojony tylko do Zdzisława i Wiesia, ale repertuar pozostał ten sam. Monika wyszła za mąż i trochę od nas odeszła, ale zawsze można powrócić jak mówią słowa starego szlagieru. Ania również jest nam dobrze znana i z reguły przychodziły do nas razem.

Modliliśmy się o swoje i innych sprawy. Każdego coś w minionym tygodniu ugniatało. Zdzisława brak kasy, czekał na przelew i nic, ale jakoś mu przeszło chwilowe tym zdołowanie, choć wie, że sprawa powróci. Teresa myśli o synu. Krzysztof o sprawie w sądzie. Darek prosił o modlitwę za córkę, Krystyna o modlitwę za naszych dwóch kolegów, którzy są w szpitalu. Chyba na tym tle najlepiej wypadła Małgosia, zadowolona z rodzinnych spacerów po lesie wśród szelestu spadłych liści i spacerów w dniu Wszystkich Świętych po cmentarzu, gdzie przez ponad pól godziny szukała grobu pani Agnieszki. W końcu odnalazł go mąż Małgosi, choć na uroczystości pogrzebowej nie był.

Jan w swoim słowie z Biblii, mówił nam o ludziach, którzy nie chcą słuchać Bożego Słowa. Zaczął od tego, że wątpliwości zdarzają się każdemu i nachodzą także ludzi wierzących.

List do Rzymian 14, 1-12
(1) A słabego w wierze przyjmujcie, nie wdając się w ocenę jego poglądów. (2) Jeden wierzy, że może jeść wszystko, słaby zaś jarzynę jada. (3) Niechże ten, kto je, nie pogardza tym, który nie je, a kto nie je, niech nie osądza tego, który je; albowiem Bóg go przyjął. (4) Kimże ty jesteś, że osądzasz cudzego sługę? Czy stoi, czy pada, do pana swego należy; ostoi się jednak, bo Pan ma moc podtrzymać go. (5) Jeden robi różnicę między dniem a dniem, drugi zaś każdy dzień ocenia jednakowo; niechaj każdy pozostanie przy swoim zdaniu. (6) Kto przestrzega dnia, dla Pana przestrzega; kto je, dla Pana je, dziękuje bowiem Bogu; a kto nie je, dla Pana nie je, i dziękuje Bogu. (7) Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera; (8) bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy; przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy. (9) Na to bowiem Chrystus umarł i ożył, aby i nad umarłymi i nad żywymi panować. (10) Ty zaś czemu osądzasz swego brata? Albo i ty, czemu pogardzasz swoim bratem? Wszak wszyscy staniemy przed sądem Bożym. (11) Bo napisano: Jakom żyw, mówi Pan, ugnie się przede mną wszelkie kolano i wszelki język wyznawać będzie Boga. (12) Tak więc każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu.

Każdy z nas ma swoje życie i przeżywa je na swój sposób, zarówno ten, który czyta Biblię, jak i ten, który Jej nie czyta. Ale czy chcemy, czy nie chcemy, Bóg każdego z nas widzi. Chociaż Bóg daje człowiekowi swobodę i autonomię, zna go jednak w każdym calu i wie o nim wszystko. Dlatego cokolwiek się z nami dzieje, czy żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana. Dzisiaj i każdego dnia starajmy się być Pańscy. Chrońmy się w Bogu!

wtorek, 11 października 2011

Przymierze człowieka z Bogiem (cz. 2)

W ten wtorek skupiliśmy się na wspominaniu, a trochę "rozkminianiu" sobotniego pikniku w salce kominkowej w KECH. Był to nasz ostatni piknik z grillowaniem w tym roku i chyba najmniej udany ze względu na niedoróbki organizacyjne, które nie powstały z naszej winy, ale odcisnęły się piętnem na jakości spotkania. Jednak zarówno to spotkanie jak i wszystkie inne czegoś nas nauczyło. Zapewne tolerancji, zrozumienia, a przede wszystkim panowania nad emocjami.
Potem przyszła kolej na wspominanie minionego tygodnia.
Zdzisław ma dużo pracy, zabiegany zaangażowany i zawikłany w różne sprawy różnych ludzi, którzy mają swoje ciężkie nieraz problemy, stara się potem to wszystko odreagować w modlitwie i ciszy swojej "jaskini" do której wraca późno po ciężkim dniu.
Każdy z obecnych powiedział krótko o sobie, tak że wszyscy mieli swoje pięć minut i w ten sposób doszliśmy do czasu oddanemu Jankowi na Boże Słowo. Tak jak obiecał, przygotował rozważanie na temat Nowego Przymierza.

Człowiek jest słaby i dlatego zrywa umowę z Bogiem. Bóg chciał, aby Jego przymierze z człowiekiem było trwałe.

List do Hebrajczyków 8, 7
(7) Gdyby bowiem pierwsze przymierze było bez braków, nie szukanoby miejsca na drugie.

List do Hebrajczyków 9, 11-14
(11) Lecz Chrystus, który się zjawił jako arcykapłan dóbr przyszłych, wszedł przez większy i doskonalszy przybytek, nie ręką zbudowany, to jest nie z tego stworzonego świata pochodzący, (12) wszedł raz na zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia. (13) Bo jeśli krew kozłów i wołów oraz popiół z jałowicy przez pokropienie uświęcają skalanych i przywracają cielesną czystość, (14) o ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu.

Istotą ostatniego Przymierza człowieka z Bogiem, poprzez ofiarę Chrystusa, jest to, że Jego Święta Krew oczyszcza nas. Dzieje się tak jedynie dzięki ofierze Chrystusa i żadne działanie człowieka, ani jego uczynki, ani jego pokuta, nie mają takiej mocy. Ofiary czynione ze zwierząt: krew kozłów i baranów nie mogły zmienić naszej natury i uwolnić nas od winy, słabości.

Zapowiedź Nowego Przymierza znajdujemy już w Starym Testamencie:

Księga Jeremiasza 31, 33
(33) lecz takie przymierze zawrę z domem izraelskim po tych dniach, mówi Pan: Złożę mój zakon w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.

Człowiek, który ma wewnętrzne przekonanie o słuszności woli Bożej, nie czuje zewnętrznego przymusu, tylko wewnętrzną potrzebę, chęć, pragnienie, aby ją wypełnić. To Bóg umieszcza w naszym wnętrzu takie nowe prawo.

Księga Jeremiasza 31, 34
(34) I już nie będą siebie nawzajem pouczać, mówiąc: Poznajcie Pana! Gdyż wszyscy oni znać mnie będą, od najmłodszego do najstarszego z nich - mówi Pan - odpuszczę bowiem ich winę, a ich grzechu nigdy nie wspomnę.

Widocznym efektem tego Przymierza jest nasza pewność przebaczenia grzechu przez Boga i wiara w to, że ofiara Jezusa Chrystusa zgładziła grzech.
Znakiem tego Przymierza jest działanie Ducha Świętego.

wtorek, 4 października 2011

Przymierze człowieka z Bogiem (cz.1)

W Starym Testamencie opisane są przymierza, które zawierał Bóg z człowiekiem zanim zawarł ostatnie, które za nas wypełnił Jezus Chrystus.

Przymierze z Noem

I Księga Mojżeszowa 8, 20-22
(20) Wtedy zbudował Noe ołtarz Panu i wziął z każdego bydła czystego i z każdego ptactwa czystego, i złożył je na ofiarę całopalną na ołtarzu. (21) I poczuł Pan miłą woń. Rzekł tedy Pan w sercu swoim: Już nigdy nie będę przeklinał ziemi z powodu człowieka, gdyż myśli serca ludzkiego są złe od młodości jego. Nie będę też już nigdy niszczył żadnej istoty żyjącej, jak to uczyniłem. (22) Dopóki ziemia istnieć będzie, nie ustaną siew i żniwo, zimno i gorąco, lato i zima, dzień i noc.

I Księga Mojżeszowa 9, 12-14
(12) Potem rzekł Bóg: To będzie znakiem przymierza, które Ja ustanawiam między mną a między wami i między każdą istotą żyjącą, która jest z wami, po wieczne czasy; (13) łuk mój kładę na obłoku, aby był znakiem przymierza między mną a ziemią. (14) Kiedy zbiorę chmury i obłok będzie nad ziemią, a na obłoku ukaże się łuk,

Symbolem tego Przymierza jest tęcza.

Przymierze z Abrahamem

I Księga Mojżeszowa 12, 1-3
(1) I rzekł Pan do Abrama: Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego do ziemi, którą ci wskażę. (2) A uczynię z ciebie naród wielki i będę ci błogosławił, i uczynię sławnym imię twoje, tak że staniesz się błogosławieństwem. (3) I będę błogosławił błogosławiącym tobie, a przeklinających cię przeklinać będę; i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi.

I Księga Mojżeszowa 17, 1-5
(1) A gdy Abram miał dziewięćdziesiąt dziewięć lat, ukazał się Pan Abramowi i rzekł do niego: Jam jest Bóg Wszechmogący, trwaj w społeczności ze mną i bądź doskonały! (2) Ustanowię bowiem przymierze między mną a tobą i dam ci bardzo liczne potomstwo. (3) Wtedy Abram padł na oblicze swoje, a Bóg tak do niego mówił: (4) Oto przymierze moje z tobą jest takie: Staniesz się ojcem wielu narodów. (5) Nie będziesz już odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie Abraham, gdyż ustanowiłem cię ojcem mnóstwa narodów.

I Księga Mojżeszowa 17, 10-12
(10) A to jest przymierze moje, przymierze między mną a wami i potomstwem twoim po tobie, którego macie dochować: obrzezany zostanie u was każdy mężczyzna. (11) Obrzeżecie mianowicie ciało napletka waszego i będzie to znakiem przymierza między mną a wami. (12) Każde wasze dziecię płci męskiej, po wszystkie pokolenia, gdy będzie miało osiem dni, ma być obrzezane; podobnie też wszystkie inne dzieci, zarówno urodzone w domu jak i nabyte za pieniądze od jakiegokolwiek cudzoziemca, który nie jest z potomstwa twego,

U Żydów znakiem Przymierza z Bogiem jest obrzezanie.

Przymierze z Mojżeszem

II Księga Mojżeszowa 19, 1-6
(1) Pierwszego dnia trzeciego miesiąca od wyjścia synów izraelskich z ziemi egipskiej, przybyli na pustynię Synaj. (2) Wyruszyli z Refidim, a przybywszy na pustynię Synaj, rozłożyli się obozem na pustyni. Tam obozował Izrael naprzeciw góry. (3) A Mojżesz wstąpił na górę do Boga, Pan zaś zawołał nań z góry, mówiąc: Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz synom izraelskim: (4) Wy widzieliście, co uczyniłem Egipcjanom, jak nosiłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do siebie. (5) A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i przestrzegać mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia. (6) A wy będziecie mi królestwem kapłańskim i narodem świętym. Takie są słowa, które powiesz synom izraelskim.

Zapowiedź Nowego Przymierza

Nowe Przymierze, które wypełnił Jezus Chrystus, ale nie my.

Księga Jeremiasza 31, 31-34
(31) Oto idą dni - mówi Pan - że zawrę z domem izraelskim i z domem judzkim nowe przymierze. (32) Nie takie przymierze, jakie zawarłem z ich ojcami w dniu, gdy ich ująłem za rękę, aby ich wyprowadzić z ziemi egipskiej, które to przymierze oni zerwali, chociaż Ja byłem ich Panem - mówi Pan - (33) lecz takie przymierze zawrę z domem izraelskim po tych dniach, mówi Pan: Złożę mój zakon w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. (34) I już nie będą siebie nawzajem pouczać, mówiąc: Poznajcie Pana! Gdyż wszyscy oni znać mnie będą, od najmłodszego do najstarszego z nich - mówi Pan - odpuszczę bowiem ich winę, a ich grzechu nigdy nie wspomnę.

W następny wtorek Jan będzie mówił o Nowym Przymierzu

wtorek, 27 września 2011

Rozmowa Jezusa z Samarytanką

Krystyna przyszła pierwsza i przygotowała wszystko razem z Wiesiem - gitarzystą, który też nadszedł niebawem, a jego przybycie oznaczało śpiewanie i granie, co zawsze jest miłym akcentem podnoszącym niewątpliwie atrakcyjność naszego wtorkowego spotkania. Słusznie bowiem się mówi, że muzyka łagodzi obyczaje. Potem Zdzisław i Małgosia, Darek i o siódmej, jak zwykle, Janek ze słowem Bożym, które tym razem opierało się na Ewangelii według Św. Jana rozdział 4 - Rozmowa Jezusa z Samarytanką.

Nie wszyscy zdołali się wypowiedzieć na temat minionego tygodnia i nie wszyscy mieli ochotę, by o tym mówić, ale nie raz tak bywa i nie szkodzi to wcale, bo gdyby ktoś bardzo tego pragnął, to na pewno głos, by mu oddano. Zdzisław jednak i Wiesiu mieli ku temu sposobność i Zdzisiu opowiadał o swojej pracy w więzieniu, której się obawiał i jak się okazało słusznie, ponieważ nie ma potrzebnych do tej pracy uprawnień. Stanęło na tym, że będzie jednak współpracował z jakąś osobą, która takie uprawnienia posiada. Może to będzie nawet Andrzej, były Zdzisia współpracownik.
Wiesiu powiedział ciekawą rzecz, że założył grupę terapeutyczną w Łodzi, gdzie jeździ raz w tygodniu. Fajnie, że mu się chce.

Wracając do Ewangelii Św. Jana, to przeczytaliśmy prawie cały rozdział czwarty, od pierwszego do czterdziestego pierwszego wersetu. Jezus rozmawia tam z Samarytanką. Jest to o tyle niezwykłe, że Żydzi unikali kontaktów z Samarytanami, a po drugie, kobieta ta była napiętnowana z powodu tego, że miała kilku mężów. Jezus swą łagodnością i delikatnością sprawił, że otwarcie się do tego przyznała. Jezus rozmawiał z tą kobietą, bo Bóg rozmawia z każdym, nawet z takimi, z którymi nikt nie chce rozmawiać.

Spotkanie zakończyliśmy wspólną modlitwą.

wtorek, 20 września 2011

Boga nie oszukasz

Na spotkanie przyszli, zaczynając od płci pięknej, Małgosia, Tereska i Krystyna, był też lider grupy Zdzisław, który przyszedł pierwszy, a raczej przyjechał na swoim stalowym rumaku i wszystko przygotował, od czasu do czasu wpadał i wypadał Jurek, potem nadszedł nasz kaznodzieja Janek, a na sam prawie koniec, Wiesiu nasz naczelny muzyk.
O wydarzeniach z poprzedniego tygodnia zaczął opowiadać jako pierwszy Zdzisław, który stwierdził, że ogólnie miał dobry czas. Jak zawsze opowiadał o swojej pracy na ulicach i w punktach konsultacyjnych. Wypowiadał się o dzieciakach w Lipnie, że to takie kochane dzieciaki, chociaż czasem mu krwi napsują, ale potem przepraszają, chociaż nie nauczone są tego. W Grudziądzu otrzymał zmianę pracy na służbę w więzieniu i chociaż zna ją dobrze z dawnych czasów, to nieco się jej obawia, ale cóż robić, pan każe - sługa musi.
Krystyna opowiadała o podróży do Anglii, gdzie gościła u swoich dzieci. Tydzień czasu spędziła miło i czas szybko zleciał. Bała się lotu samolotem, ale wszystko potoczyło się szczęśliwie. Dziękowała grupie za modlitwy o szczęśliwy powrót. Potem przyszedł czas na słowo Boże, które odczytał Jan.

Ewangelia Jana 6, 1-15, 22-29
(1)Potem odszedł Jezus na drugi brzeg Morza Galilejskiego, czyli Tyberiadzkiego. (2) A szło za nim mnóstwo ludu, bo widzieli cuda, które czynił na chorych. (3) Wstąpił tedy Jezus na górę i tam usiadł z uczniami swoimi. (4) A była blisko Pascha, święto żydowskie. (5) A Jezus podniósłszy oczy i ujrzawszy, że mnóstwo ludu przychodzi doń, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby mieli co jeść? (6) A mówił to, wystawiając go na próbę; sam bowiem wiedział, co miał czynić. (7) Odpowiedział mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy dla nich chleba, choćby każdy tylko odrobinę otrzymał. (8) Rzekł do niego jeden z uczniów jego, Andrzej, brat Szymona Piotra: (9) Jest tutaj chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest na tak wielu? (10) Rzekł Jezus: Każcie ludziom usiąść. A było dużo trawy na tym miejscu. Usiedli więc mężczyźni w liczbie około pięciu tysięcy. (11) Jezus wziął więc chleby i podziękowawszy rozdał uczniom, a uczniowie siedzącym, podobnie i z ryb tyle, ile chcieli. (12) A kiedy się nasycili, rzekł do uczniów swoich: Pozbierajcie pozostałe okruchy, aby nic nie przepadło! (13) Pozbierali więc, i z pięciu chlebów jęczmiennych napełnili dwanaście koszów okruchami, pozostawionymi przez tych, którzy jedli. (14) Wtedy ludzie ujrzawszy cud, jaki uczynił, rzekli: Ten naprawdę jest prorokiem, który miał przyjść na świat. (15) Jezus zaś poznawszy, że zamyślają podejść, porwać go i obwołać królem, uszedł znowu na górę sam jeden. (…) 
(22) Nazajutrz lud, który pozostał na drugim brzegu morza, zauważył, że tam nie było innej łódki prócz tej jednej, w którą wstąpili uczniowie Jezusa, i że Jezus nie wszedł z uczniami swoimi do tej łodzi, ale że sami uczniowie jego odpłynęli. (23) Tymczasem nadeszły inne łódki od Tyberiady w pobliże tego miejsca, gdzie jedli chleb, nad którym Pan wypowiedział dziękczynienie. (24) Gdy więc lud zauważył, że tam nie ma Jezusa ani jego uczniów, wsiedli i oni do łódek i przeprawili się do Kafarnaum, szukając Jezusa. (25) A znalazłszy go za morzem, rzekli do niego: Mistrzu, kiedy tu przybyłeś? (26) Odpowiedział im Jezus i rzekł: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się.

Boga nie oszukamy. Jezus poznał intencje ludzi, którzy poszli za Nim, tylko dlatego, że ich nakarmił i nasycili się. Jezus wiedział, że szukali go nie z powodu żalu za grzechy - bo się nawrócili, ale dla interesu własnego, żeby znowu najeść się do syta.
Jezus mówi do nas, abyśmy nie przychodzili do Niego, po ten chleb, który jest na teraz, ale po coś więcej – po życie wieczne:

(27) Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa,

Mamy być odważni w mówieniu innym otwarcie prawdy duchowej o zbawieniu, prawdy o Jezusie. Tak jak Jezus, który najpierw ukazał ludziom, ich prawdziwe intencje, ale potem dał im wskazówki, co mają robić dalej:

(29) To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał.

Powinniśmy też mieć odwagę powiedzieć osobie uzależnionej, która nie podchodzi uczciwe do terapii: „Chłopie, przyszedłeś tu tylko po to, żeby się najeść, a nie po to, żeby porzucić nałóg!"

Na koniec każdy przedstawił sprawy do modlitwy i wspólnie modliliśmy z Janem, który modlitwę poprowadził.

sobota, 3 września 2011

"Rolnicza Story" czyli... Historia pewnego placu zabaw...

W sobotę 3 września 2011 r. Grupa Gedeon świętowała razem z mieszkańcami osiedla przy ul. Rolniczej w Toruniu oficjalne otwarcie placu zabaw dla dzieci. Pomysł, żeby dać dzieciom bezpieczne miejsce do zabaw, podrzuciła jednej z mam, Krystyna. Ona także pomogła napisać pismo do władz miasta z prośbą o zainteresowanie się sprawą. Do pomocy włączył się lider Grupy Gedeon - Zdzisław, który jest mieszkańcem tego osiedla i na bieżąco pilotował to przedsięwzięcie.
Pomysł doczekał się realizacji w ramach projektu "Motywacja - Odpowiedzialność - Praca - Rozwój", a sfinansowano go z budżetu miasta Torunia i Europejskiego Funduszu Społecznego. Koordynatorem projektu był Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Toruniu, a wprowadzali go w życie sami mieszkańcy osiedla, wspomagani przez Przyjaciół i Centrum Integracji Społecznej CISTOR w Toruniu.
Chodziło głównie o to, aby mieszkańcy okolicznych bloków przekonali się, jak niewiele pomocy potrzebują, aby móc wspólnymi siłami wybudować plac zabaw i dać swoim dzieciom wiele radości z codziennej zabawy i kontaktów z rówieśnikami.

Baner zawieszony w pobliżu nowego placu zabaw informował o projekcie, w ramach którego mieszkańcy osiedla zintegrowali się i wspólnie pracowali na rzecz swoich dzieci

Dzieci bawiły się już w najlepsze, 
zanim dorośli przystąpili do oficjalnego otwarcia placu zabaw

Maluchy bawiły się na kolorowej, dmuchanej gąsienicy i zjeżdżalni, 
które tego dnia ustawiono obok placu zabaw, a ich rodzice nie musieli za to płacić 

Starsze dzieci mogły dać upust swej energii skacząc na batucie 

Darmowa, słodka wata cukrowa smakowała wyśmienicie, szczególnie na nowej huśtawce

Niektóre dzieci miały pomalowane buźki i wyglądały niezwykle uroczo

Zdzisław zafundował dzieciom dodatkową atrakcję, zabierając je na krótką przejażdżkę swoim motorem

Na nowym placu zabaw wystąpił zespół breakdance "TSE"



W warsztatach breakdance prowadzonych przez grupę "TSE", uczestniczyli młodzi ludzie z osiedla przy ul. Rolniczej

Całe spotkanie przyozdobił muzycznie i poprowadził Wojtek, 
który nie tylko to popołudnie spędził z mieszkańcami osiedla przy ul.Rolniczej

Charakterystyczny samochód ekipy Wojtka, którym dowieziono sprzęt nagłaśniający, poczęstunek i pozostałe prezenty

"A dobroć Pana Boga naszego niech będzie nad nami! 
I wspieraj pracę rąk naszych, dzieło rąk naszych wspieraj!" 
Psalm 90,17

wtorek, 23 sierpnia 2011

Dlaczego prawdziwa wiara napotyka na sprzeciw?

Krystyna przyszła pierwsza, wzięła klucze i przygotowała salkę na spotkanie. Potem pojawili się inni: Małgorzata, Zdzisław, który na motorze wrócił z Grudziądza, bardzo zmęczony i pracą i przede wszystkim jazdą przez, bądź co bądź, spory kawałek drogi. Uczestnikiem grupy był także Krzysztof. Nie zabrakło tym razem Janka, który na to spotkanie przygotował Słowo z Biblii oparte na Księdze Daniela.


Księga Daniela 6, 4-5
(4) Tenże Daniel wyróżniał się wśród satrapów i ministrów, gdyż był w nim nadzwyczajny duch, i król zamierzał ustanowić go nad całym królestwem. (5) Satrapowie zaś i ministrowie szukali w sprawach państwowych pozoru do skargi przeciwko Danielowi, lecz nie mogli znaleźć pozoru do skargi ani winy, gdyż był godny zaufania i nie stwierdzono u niego żadnego zaniedbania ani winy.

To, co cechowało Daniela, to było jego świadectwo – widać było Ducha Bożego, który go przepełniał. Daniel był w swej wierze stały, wyznawał ją jawnie i nie uznawał kompromisów. Właśnie tą bezkompromisowość Daniela w kwestii wiary, postanowili wykorzystać jego przeciwnicy.

6) Wtedy rzekli owi mężowie: Nie znajdziemy u tego Daniela żadnego pozoru do skargi, chyba że znajdziemy przeciwko niemu coś na punkcie jego religii. (7) Wówczas owi satrapowie i ministrowie wpadli do króla i tak odezwali się do niego: Żyj wiecznie, królu Dariuszu! (8) Wszyscy ministrowie królestwa, namiestnicy, satrapowie, zwierzchnicy i doradcy doradzają, aby król wydał zarządzenie i nadał mu moc obowiązującą: Kto w ciągu trzydziestu dni o cokolwiek będzie się modlił do jakiegokolwiek boga albo człowieka oprócz ciebie, królu, będzie wrzucony do lwiej jamy.

Daniel złamał zakaz, bo modlił się jawnie do Boga, a nie do króla. Ponieważ Miłość do Boga nie pozostawiła mu wyboru. Podobnie apostołowie nie mogli milczeć i zaprzestać głoszenia Dobrej Nowiny.

Dzieje Apostolskie 4, 18-19
(18) I przywoławszy ich, nakazali im, aby w ogóle nie mówili ani nie nauczali w imieniu Jezusa. (19) Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli im i rzekli: Czy słuszna to rzecz w obliczu Boga raczej was słuchać aniżeli Boga, sami osądźcie;

Dlaczego prawdziwa wiara napotyka na taki sprzeciw?

Ewangelia Jana 3, 19-20
(19) A na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe. (20) Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków.

Niezłomna wiara ocaliła Daniela i wyrwała go z beznadziejnego, w ludzkim pojęciu, położenia.
Księga Daniela 6, 17
(28) On wybawia i wyzwala, i czyni znaki i cuda na niebie i na ziemi, On, który wyratował Daniela z mocy lwów.

wtorek, 9 sierpnia 2011

O piciu alkoholu

Na dzisiejsze spotkanie przybyła nowa osoba. Stali bywalcy przedstawili się z imienia i powiedzieli kilka słów o sobie. Potem Zdzisław oddał głos gościowi i kiedy on zakończył swą wypowiedz, pozostali uczestnicy grupy przekazali mu swoje informacje zwrotne. Czyli po prostu powiedzieli, jakie były ich odczucia podczas słuchania historii opowiedzianej przez młodego człowieka.

Zdzisław wybrał ze Starego Testamentu fragment dotyczący upijających się winem. Dodając, że nie ma znaczenia czym się upijamy, czy winem, czy też wódką albo piwem, zawsze to jest alkohol.

Przypowieści Salomona 19-22
(19) Słuchaj, synu mój, i bądź mądry! Skieruj swoje serce na prostą drogę! (20) Nie bywaj wśród upijających się winem lub obżerających się mięsem, (21) gdyż pijak i żarłok ubożeją, a ospali chodzą w łachmanach. (22) Słuchaj swojego ojca, bo on cię zrodził, i nie gardź swoją matką, dlatego że jest staruszką.


W tym fragmencie ojciec ostrzega syna, aby unikał towarzystwa upijających się winem. Szczególnie powinna sobie to wziąć do serca osoba, która właśnie ukończyła leczenie. Zerwanie "toksycznych" kontaktów, omijanie miejsc, gdzie pije się alkohol, nie chodzenie w miejsca, gdzie częstują narkotykami, pomaga zachować abstynencję.


Kilka wersów dalej jest już mowa o tym, jak wygląda życie tego, który nie posłuchał rady ojca. Życie osoby uzależnionej jest koszmarem i to niekończącym się. Bo mimo wielkiej niewygody, cierpień i niebezpieczeństw uzależniony wciąż do niego wraca, nie mogąc przestać upijać się, czy narkotyzować.

Przypowieści Salomona 29-35
(29) Kto mówi: Biada! Kto mówi: Ach! U kogo jest kłótnia? U kogo skarga? Kto ma rany bez powodu? Kto ma zaczerwienione oczy? (30) Ci, którzy do późna przesiadują przy winie, którzy chodzą kosztować winnej mieszaniny. (31) Nie patrz na wino, jak się czerwieni, jak się skrzy w pucharze i lekko spływa do gardła. (32) Bo w końcu ukąsi jak wąż, wypuści jad jak żmija. (33) Twoje oczy oglądać będą dziwne rzeczy, a twoje serce mówić będzie opaczne słowa, (34) i wyda ci się, że śpisz na pełnym morzu i że jesteś jak śpiący przy sterze okrętu. (35) Bili mnie, a wcale nie bolało, tłukli mnie, a nic nie czułem. Jak tylko wytrzeźwieję, znów do niego wrócę.

Na zakończenie rozmawialiśmy o kolejnym spotkaniu na Barbarce. Być może tym razem spotkamy się przy ognisku.
Modlitwę na koniec poprowadziła Małgorzata.

wtorek, 26 lipca 2011

Bóg dotrzymuje obietnicy

Na to spotkanie przyszło kilka osób, choć Zdzisław nawet myślał, że może poza nim i Krystyną nikt dzisiaj tutaj nie trafi, bo albo pracują, albo powyjeżdżali, jak np. Małgorzata. A więc przyszli: Tereska, Krystyna, Piotr, Wiesław, Wiesiu (z gitarą), Jan i Zdzisław oczywiście. A ponieważ była gitara, to po modlitwie i przeczytaniu kroniki, były pieśni.

Potem dzieliliśmy się swoimi troskami i radościami, choć tych ostatnich było zdecydowanie mniej. Modliliśmy się o nieobecnych, o których wiemy, że przechodzą ciężkie chwile. Dzwoniliśmy też do nich lub pisaliśmy sms-y, aby się zebrali i przyszli, gdyż w grupie zawsze raźniej. Jak przypomniał Zdzisław – jeden patyk łatwo jest złamać, ale kilka, już o wiele trudniej. No ale, albo nie mieli sił, albo na razie woleli samotność. Czasem trzeba ludzi zostawić samych, to też słowa Zdzisława.

Jan natomiast przedstawił nam historię z 2 Księgi Królewskiej o obleganym mieście i jego mieszkańcach. Ciężkie to były dla nich chwile, głód taki, że nawet jedli własne dzieci. Król złorzeczył Bogu, wątpił w jego miłosierdzie, a nawet w istnienie. Naraz obietnica, że wszystko może się zmienić, a za nią reakcja różnych ludzi. Zwątpienie i roztrząsanie i sprawdzanie. Bóg dotrzymał obietnicy, bo On jej zawsze dotrzymuje, to tylko my jesteśmy małej wiary, odchodzimy do innych bogów, ściągając na siebie gniew Boga żywego.

Jezus moc mający

To spotkanie było bardzo nietypowe, bo po pierwsze nie było do końca wiadomo, czy w ogóle się odbędzie. Zdzisław, lider grupy, musiał wyjechać do Grudziądza i poprosił Krystynę o prowadzenie grupy, ale ona miała inne obowiązki, Wiesiu był w szpitalu, a Piotr zaskoczony miał także inne sprawy. Grupa miała być w związku z tym odwołana, ale na szczęście Wiesiu (gitarzysta) był w dyspozycji i przyjechał. Nietypowe to było spotkanie bez herbaty, kawy i ciasteczek, tylko o wodzie. Za to, po spotkaniu mało było do posprzątania w salce, która została nam użyczona. Osób również było mało i to przychodzili spóźnieni o różnym czasie.

Jan, nasz kaznodzieja był i swoje rozważania z Biblii oparł na rozdziale 7. z Ewangelii Mateusza wers 29:

Albowiem uczył je jako moc mający, a nie jak ich uczeni w Piśmie

Nauka Jezusa nie była osnuta na wiedzy zawartej w Piśmie jaką posiadali faryzeusze, choć to po ludzku sądząc był zwykły człowiek, syn cieśli. Jezus był Bogiem, stąd wynikała jego moc. Leczył, wskrzeszał, wspierał, nauczał, ale przede wszystkim ofiarował siebie za nas, abyśmy mieli Zbawienie i zmartwychwstanie, a On pierwszy pokonał śmierć. Choć sam był bez grzechu umarł za nasze grzechy. Faryzeusze byli zadufani w sobie, sądzili i potępiali innych, jak chociażby w przypadku kobiety przyłapanej na cudzołóstwie. Choć sami grzeszni, chcieli w sposób okrutny tę kobietę ukarać. Prawo ludzkie stawiali nad Boskie, ale Jezus pokazał im, że nie są lepsi, a do kobiety powiedział:

Idź i nie grzesz więcej


Powinniśmy wierzyć w moc Jezusa i dzisiaj, a my wierzymy ludziom bezbożnym czasem nawet w ich wróżby i horoskopy. Wiara jest nam najbardziej potrzebna, także w pracy z ludźmi uzależnionymi, bo choć cenimy rolę i wiedzę różnych terapeutów, to bez wiary w moc Jezusa ich praca owocu nie przyniesie.

wtorek, 12 lipca 2011

Dziecko Boże

Dzisiejsze spotkanie grupy wsparcia Gedeon, z powodu wyjazdu kilku stałych uczestników i prowadzącego Zdzisława, było nietypowe pod paroma względami. Na pewno odczuliśmy brak Krystyny, Wiesława, Piotra i Zdzisława. W rolę moderatora, zręcznie wcielił się Wiesław, który realizując harmonogram, znaleziony w Kronice, sprawnie poprowadził spotkanie. Rozpoczęliśmy je w trzyosobowym składzie. Potem dołączyło jeszcze kilka osób i utworzyła się całkiem przyzwoita, siedmioosobowa grupa. Niemal połowa uczestników była tu po raz pierwszy. Mamy nadzieję, że zawitają do nas jeszcze nie raz.
Po modlitwie i tradycyjnej rundce podsumowującej miniony tydzień, Jan rozpoczął rozważania na temat, kto to jest Dziecko Boże.

Ewangelia Mateusza 7, 21-23
(21) Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. (22) W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? (23) A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie.

Wiele wskazówek, mówiących o tym, jakie cechy ma Dziecko Boże, znajdujemy w Rozdziale 8 Listu do Rzymian:
1) Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. (2) Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci. (3) Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele,

Zakon – to prawo Dziesięciu Przykazań. Nasze ciała i umysły są tak "zniszczone", że nie jesteśmy w stanie wypełnić Zakonu bez Jezusa Chrystusa i Jego wstawiennictwa.

wersety 10-11
10) Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie. (11) A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was.
wersety 14-17
(14) Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. (15) Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! (16) Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. (17) A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli.
werset 31
Cóż tedy na to powiemy? Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam?
werset 38
Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, (39) ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

Przepełnieni Duchem Bożym, który jest Bogiem, możemy mówić o sobie: "Dziecko Boże".

wtorek, 5 lipca 2011

Kochana Agnieszka


Na dzisiejsze spotkanie cieniem położyła się bardzo smutna wiadomość o niespodziewanej śmierci Pani Agnieszki Kasprzyckiej. I nie tylko na to spotkanie przecież, ale na cały ten czas w którym Pani Agnieszki już nie będzie. Wszystkich, którzy Ją znali, przede wszystkim rodzinę, przyjaciół, znajomych, całą wielką społeczność związaną z Towarzystwem Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych „Powrót z U” w Toruniu, dotknęła ta niespodziewana śmierć.

Każdy kto miał okazję spotkać w swoim życiu Panią Agnieszkę przyzna, że była to osoba wyjątkowa. Ciepła, otwarta, serdeczna. Wymagająca i wyrozumiała zarazem. Odpowiedzialna. Rok temu została uhonorowana w plebiscycie na Kobietę Roku. Na pewno w pełni zasłużone było to wyróżnienie. Agnieszka miała wiele cennych rzeczy do przekazania, wiele ważnych informacji o uzdrawianiu relacji w rodzinie. Według Niej mamy taką paskudną cechę pamiętania, rozpamiętywania, a nawet pielęgnowania w sobie tych wszystkich chwil i wydarzeń, które nie były dobre, miłe, a przecież ludzie ze swoimi słabościami, mają w sobie wiele dobra. Trzeba to dobro dostrzegać, pielęgnować i zawsze o nim właśnie pamiętać. Nauczyć się przebaczać to co nas dotknęło, tak by nie urosło do monstrualnych rozmiarów i nie przysłoniło nam urody życia.

Tak niedawno, jeszcze w sobotę, Pani Agnieszka na corocznym pikniku, organizowanym przez Towarzystwo "Powrót z U", była z nami. Uśmiechnięta, jak zwykle wszystkich serdecznie witająca u boku swojego męża. Nie było ładnej pogody. Jej brak, deszcz i ziąb wystraszył niektórych i dlatego nie przyszli. Cieszymy się, że my byliśmy, bo było to, jak się okazało, pożegnanie z Agnieszką. Jakby niebo już wiedziało i dlatego płakało, choć my niczego nie przeczuwający bawiliśmy się w najlepsze. Nie chodzi tu o śmierć, bo każdemu z nas jest pisana. I to nie ze śmierci Pani Agnieszki płynie do nas przesłanie, ale z Jej życia. Kiedy można tak o kimś powiedzieć, kto odszedł na Zielone Łąki Nieba, to powiedzieć też można, że to życie wypełniło się, było dobre.

Cześć Jej pamięci. 


wtorek, 28 czerwca 2011

O pokusie

Nikt z nas nie jest na tyle mocny, żeby nigdy nie zachwiać się i nie upaść. Nie jesteśmy jednak mocni sami w sobie, ale siłę swą czerpiemy z Boga.
Czasem w naszym życiu pojawia się pokusa przekroczenia granicy, przejścia bariery.

Jeżeli zdarzyło się nam przekroczyć granice, to jest pewne, że nie było to za sprawą Boga.
List Jakuba 1, 13
Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy ani sam nikogo nie kusi.

Pokusa, która rodzi grzech pochodzi z różnych źródeł:

1. Szatan źródłem pokusy

1 List Piotra 5, 8
Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć.

Objawienie 20, 2-3
I pochwycił smoka, węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat. I wrzucił go do otchłani, i zamknął ją, i położył nad nim pieczęć, aby już nie zwodził narodów, aż się dopełni owych tysiąc lat. Potem musi być wypuszczony na krótki czas.

Ewangelia Jana 8, 44
Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa.

2. My sami - człowiek źródłem pokusy

List do Galacjan 5, 17
Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co chcecie.

1 List Piotra 2, 11
Umiłowani, napominam was, abyście jako pielgrzymi i wychodźcy wstrzymywali się od cielesnych pożądliwości, które walczą przeciwko duszy;

List Jakuba 1, 14
Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą;

1 List Jana 2, 15-17
Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata. I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki.



Starajmy się odróżnić to, co jest wolą Bożą. Często zadawajmy sobie pytanie, co jest Jego wolą?
Rzymian 12, 1-2
Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza. A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe.

Jeżeli szatan wystawia mnie na próbę, to ku mojemu zatraceniu, ale jeżeli próba pochodzi od Boga, to ku mojemu umocnieniu.
Ewangelia Jana 15, 17-19
To przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali. Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi.

wtorek, 21 czerwca 2011

Świadectwo wiary

Dzisiaj wyjątkowo spotkanie poprowadziła Krystyna. Przekazała pozdrowienia od Zdzisława, który wyjechał do Grudziądza, żeby tam wykonywać swoją ważna i trudną pracę streetworkera.
Nasze rozmowy, które rozpoczęliśmy w szóstkę, zdominowało planowanie wspólnego pikniku w lesie na Barbarce. Później dołączył do nas Jan, który przygotował dla nas ciekawą lekcję.

Jak możemy nauczyć się mówić świadectwo?
Świadectwo to historia mojego życia, mojego nawrócenia, spotkania z Bogiem, uwolnienia, zwycięstwa. Mowa obronna Apostoła Pawła może to być dla nas wzorem.

Dzieje Apostolskie 22, 1-22
(1) Mężowie bracia i ojcowie, posłuchajcie obrony mojej, jaką teraz podejmuję przed wami. (2) A gdy usłyszeli, że przemawia do nich w języku hebrajskim, jeszcze bardziej się uciszyli. A on mówił: (3) Jestem Żydem urodzonym w Tarsie w Cylicji, lecz wychowanym w tym mieście u stóp Gamaliela, starannie wykształconym w zakonie ojczystym, pełnym gorliwości dla Boga, jak i wy dziś wszyscy jesteście. (4) Drogę Pańską prześladowałem aż na śmierć, wiążąc i przekazując do więzień zarówno mężów, jak i kobiety, (5) jak mi tego i arcykapłan jest świadkiem, i cała rada starszych; od nich też otrzymałem listy do braci i udałem się do Damaszku, aby również tych, którzy tam byli, uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy w celu wymierzenia im kary. (6) A gdy byłem w drodze i zbliżałem się do Damaszku, stało się koło południa, że nagle olśniła mnie wielka światłość z nieba, (7) i upadłem na ziemię i usłyszałem głos do mnie mówiący: Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz? (8) A ja odpowiedziałem: Kto jesteś, Panie? I rzekł do mnie: Ja jestem Jezus Nazareński, którego ty prześladujesz. (9) A ci, którzy byli ze mną, światłość wprawdzie widzieli, ale głosu tego, który rozmawiał ze mną, nie słyszeli. (10) I rzekłem: Co mam czynić, Panie? Pan zaś rzekł do mnie: Powstań i idź do Damaszku, a tam ci wszystko powiedzą, co ci jest przeznaczone, żebyś uczynił. (11) A gdy zaniewidziałem od blasku owej światłości, prowadzony za rękę przez tych, którzy ze mną byli, przyszedłem do Damaszku. (12) Niejaki Ananiasz, mąż żyjący bogobojnie według zakonu i cieszący się dobrym świadectwem u wszystkich mieszkających tam Żydów, (13) przyszedł do mnie i stanąwszy przy mnie, rzekł: Bracie Saulu, przejrzyj! A ja w tej chwili przejrzałem i spojrzałem na niego. (14) A on rzekł: Bóg ojców naszych przeznaczył cię, abyś poznał wolę jego oraz abyś oglądał Sprawiedliwego i usłyszał głos z ust jego. (15) Ponieważ będziesz mu świadkiem tego, coś widział i słyszał, wobec wszystkich ludzi. (16) A czemu teraz, zwlekasz? Wstań, daj się ochrzcić i obmyj grzechy swoje, wezwawszy imienia jego. (17) A gdy powróciłem do Jerozolimy i modliłem się w świątyni, zdarzyło się, że popadłem w zachwycenie, (18) i ujrzałem go, jak do mnie mówił: Pośpiesz się i wyjdź prędko z Jerozolimy, ponieważ nie przyjmą twego świadectwa o mnie. (19) A ja rzekłem: Panie, oni sami wiedzą, że to ja więziłem i biłem po synagogach tych, którzy w ciebie wierzyli; (20) a gdy lała się krew Szczepana, świadka twojego, ja sam przy tym byłem i pochwalałem, i strzegłem szat tych, którzy go zabijali. (21) I rzekł do mnie: Idź, bo Ja cię wyślę daleko do pogan. (22) I słuchali go aż do tego słowa, po czym zaczęli krzyczeć, mówiąc: Zgładź z ziemi tego człowieka, nie godzi się bowiem, aby taki żył.

1) Rozpoczęcie świadectwa. Na początek skup uwagę innych, bo to, co chcesz powiedzieć jest rzeczą istotną. Słuchający ciebie mają być przekonani o tym, że dla ciebie jest to bardzo ważne i radosne. Jeżeli nie ma uwagi słuchaczy, lepiej jest powstrzymać się przed mówieniem. Paweł zachęcił i zainteresował słuchaczy, kiedy zaczął mówić w języku hebrajskim, bo tłum się tego nie spodziewał. Apostoł Paweł przykuł uwagę króla Agryppy w jeszcze inny sposób:

Dzieje Apostolskie 26, 8
Dlaczego uważacie za rzecz nie do wiary, że Bóg wzbudza umarłych? 

Powiedzenie słuchaczom czegoś w stylu: "ta informacja może wywrócić twoje życie do góry nogami", jest więc kolejnym sposobem zainteresowania słuchaczy.

2) Przedstawienie się. Paweł na początek przedstawił się. Możesz powiedzieć kim jesteś, gdzie i kiedy się urodziłeś, wspomnieć o swoim wykształceniu. Co robiłeś i kim byłeś wcześniej, możesz przyznać się do swoich błędów. Paweł wyznał, że "prześladował Drogę Pańską" - to znaczy zabijał ludzi wierzących.

3) Moment nawrócenia. Kolejna rzecz bardzo istotna, to powiedzenie, jak z tego wyszedłeś - jak się nawróciłeś. U Świętego Pawła jest to czas podróży do Damaszku i usłyszane słowa:

Dzieje Apostolskie 22, 14
abyś poznał wolę Jego

Przypomnij sobie, co istotnego stało się w twoim życiu? Gdzie i kiedy, przeżyłeś swój moment nawrócenia?

4) Co się zmieniło potem? Zastanów się, czy czasem nie zostałeś w tym samym miejscu? Twoje świadectwo staje się mało wiarygodne, jeżeli nic się w twoim życiu nie zmieniło.

Dzieje Apostolskie 22, 16
A czemu teraz, zwlekasz? Wstań, daj się ochrzcić i obmyj grzechy swoje, wezwawszy imienia jego. 

Co się działo później po nawróceniu? Jak żyłeś po nawróceniu?

Dzieje Apostolskie 22, 17
A gdy powróciłem do Jerozolimy i modliłem się w świątyni, zdarzyło się, że popadłem w zachwycenie,

Na koniec spodziewaj się, że na twoje świadectwo zawsze będzie jakaś reakcja. Po przemowie Pawła, rozwścieczony tłum chciał, aby go zgładzono.

Dzieje Apostolskie 22, 22
I słuchali go aż do tego słowa, po czym zaczęli krzyczeć, mówiąc: Zgładź z ziemi tego człowieka, nie godzi się bowiem, aby taki żył.

Nasze spotkanie zakończyliśmy wspólną modlitwą, którą poprowadził Jan.

wtorek, 14 czerwca 2011

Czytanie Słowa Bożego

Spotkanie rozpoczęliśmy modlitwą, którą poprowadził Wiesław.
Po krótkim omówieniu spraw organizacyjnych, przeszliśmy do podsumowania wydarzeń ubiegłego tygodnia.
Nasza rozmowa zaczęła dotykać tematu wątpliwości, które każdego z nas nachodzą, a przede wszystkim trudności podczas czytania Słowa Bożego. Mówiliśmy o tym, jak każdy z nas radzi sobie w takich chwilach. Zdzisław zaproponował, żebyśmy przeczytali fragment Listu do Filipian 4, 1-23:

(1) Przeto, bracia moi umiłowani i pożądani, radości i korono moja, trwajcie w Panu, umiłowani. (2) Upominam Ewodię i upominam Syntychę, aby były jednomyślne w Panu. (3) Proszę także i ciebie, wierny mój towarzyszu, zajmij się nimi, wszak one dla ewangelii razem ze mną walczyły wespół z Klemensem i z innymi współpracownikami moimi, których imiona są w księdze żywota. (4) Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się. (5) Skromność wasza niech będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko. (6) Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. (7) A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie. (8) Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały. (9) Czyńcie to, czego się nauczyliście i co przejęliście, co słyszeliście, i co widzieliście u mnie; a Bóg pokoju będzie z wami. (10) A uradowałem się wielce w Panu, że nareszcie zakwitło staranie wasze o mnie, ponieważ już dawno o tym myśleliście, tylko nie mieliście po temu sposobności. (11) A nie mówię tego z powodu niedostatku, bo nauczyłem się przestawać na tym, co mam. (12) Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek. (13) Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie. (14) Wszakże dobrze uczyniliście, uczestnicząc w mojej udręce. (15) A wy, Filipianie, wiecie, że na początku zwiastowania ewangelii, gdy wyszedłem z Macedonii, wy byliście jedynym zborem, który był wspólnikiem moim w dawaniu i przyjmowaniu, (16) bo już do Tesaloniki i raz, i drugi przysłaliście dla mnie zapomogę. (17) Nie żebym oczekiwał daru, ale oczekuję plonu, który obficie będzie zaliczony na wasze dobro. (18) Poświadczam zaś, że odebrałem wszystko, nawet więcej niż mi potrzeba; mam wszystkiego pod dostatkiem, otrzymawszy od Epafrodyta wasz dar, przyjemną wonność, ofiarę mile widzianą, w której Bóg ma upodobanie. (19) A Bóg mój zaspokoi wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego w chwale, w Chrystusie Jezusie. (20) Bogu zaś i Ojcu naszemu niechaj będzie chwała na wieki wieków. Amen. (21) Pozdrówcie każdego świętego w Chrystusie Jezusie. Was pozdrawiają bracia, którzy są ze mną. (22) Pozdrawiają was wszyscy święci, zwłaszcza zaś ci z domu cesarskiego. (23) Łaska Pana Jezusa Chrystusa niechaj będzie z duchem waszym. Amen.

Dla Zdzisława szczególne ważne były słowa 6 i 7 wersetu:
Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie.

W naszych modlitwach, zanim przystąpimy do czytania Biblii, możemy prosić o dar zrozumienia Słowa Bożego.

Kolejny werset wskazała Małgorzata:
Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały.

Myśli kierujmy we właściwą stronę, a złe myśli ucinajmy na samym początku i nie podążajmy za nimi.

Nasze spotkanie, w którym uczestniczyło pięć osób, zakończyliśmy wspólną modlitwą.

wtorek, 7 czerwca 2011

O strachu

W ten wtorek we troje, czekając na innych uczestników grupy, śpiewaliśmy pieśni o Jezusie. Poszły w ruch gitara i harmonijka ustna. Nadeszła jeszcze jedna osoba i nawet nie wiedzieć czemu, rozmowa zeszła na temat rozważań jakie ciała będziemy mieli po śmierci. Rozważania snuliśmy w oparciu o Pismo Święte, szukaliśmy więc miejsc, gdzie była o tym mowa. Jezus, po zmartwychwstaniu, ukazywał się uczniom w różnych postaciach. Nie wiadomo dlaczego, ale tak było, a oni Go rozpoznawali.
Będąc w piekle bogacz rozpoznawał Abrahama i Łazarza i sam był rozpoznawalny. Tak sobie czytaliśmy i zastanawialiśmy się czekając właściwie na przybycie Kaznodziei Jana .

Dzisiejszy temat jego rozważań był inny, a mianowicie dotyczył on strachu. Strach ma często paraliżujące działanie. Przykładem, na którym oparł swoje rozważanie Jan, był fragment z księgi Samuela o Dawidzie i Goliacie.
Goliat był potężnym filistyńskim wojownikiem siejącym strach wśród szeregów izraelskich wojowników. Izrael był w stanie wojny z Filistyńczykami. Dawid najmłodszy z synów Isajego pasał owce. Nie był wojownikiem, nie używał miecza, a jednak to on pokonał Goliata za pomocą procy i kamienia. Nie to jednak było jego orężem, lecz wiara i ufność w Bogu. "Wojna do Boga należy" oto słowa, które wypowiedział do Goliata. Goliat zelżył Boga żywego i dlatego musiał ponieść karę. Miał ufność w swojej sile i ta go zawiodła, bowiem przed upadkiem zawsze idzie pycha. Dawid wiedział, że jest dzieckiem Boga żywego. Ufał Jemu, w Nim pokładał nadzieję i dlatego strach się go nie imał.

Jak to się ma do nas, do naszego życia? Otóż my też często się boimy i uciekamy przed problemem. Pierzchamy przed nim jak izraelscy wojownicy, choć to czasami są tylko słowa, przypuszczenia, zamartwianie się na wyrost. To wszystko odciąga nas od Boga. Wydaje się nam, że z góry skazani jesteśmy na przegraną, a przecież wszystko jest w rękach Boga. W Nim trzeba pokładać nadzieję i modlić się, ale i działać, bo przecież to Dawid naciągnął procę i wypuścił kamień, a przedtem stanął przed Goliatem, choć nikt w niego nie wierzył. Przeciwnie, naigrawano się z niego i kpiono (nawet jego bracia - poważni wojownicy) Król Saul, choć dał mu zbroję, z której Dawid nie skorzystał, gdyż krępowała jego ruchy (tu też wykazała się mądrość Dawida i jego zaufanie Bogu) zainteresował się nim dopiero po zwycięstwie nad Goliatem. Czyim on jest synem. Dawid był synem Isajego, ale tak naprawdę jego prawdziwy ojciec, jak i nasz, jest w Niebie.

wtorek, 31 maja 2011

Zwycięskie życie w oparciu o Biblię

Dzisiaj jest upalny dzień. W małej salce, mimo otwartego okna, jest bardzo gorąco. Żeby choć trochę poruszyć powietrze, uchylamy drzwi i przez chwilę nasze rozmowy toczą się "przy drzwiach otwartych". W trakcie spotkania stale nas przybywa i na koniec jest już razem 10 osób. Zdzisław jest zadowolony, że grupa nabiera rozpędu. Mówimy o minionym tygodniu. Chociaż każdy się spręża i mówi tylko to, co najważniejsze dla niego w danej chwili, to i tak kończymy nasze wypowiedzi z kilkunastominutowym poślizgiem. Jan będzie musiał podzielić przygotowany przez niego temat na dwie części. Dzisiejsze rozważania będą dotyczyły zwycięskiego życia w oparciu o Biblię.

Każdemu z nas zależy, żeby mieć jak najmniej problemów. Niedobrze jest, kiedy pojawiają się problemy duchowe u osób wierzących. Cierpimy wtedy z powodu braku zadowolenia z życia, z siebie, ze swoich najbliższych. Zasmucają nas nasze dzieci. A Pan przewidział przecież dla nas życie w obfitości.

Ewangelia Jana 10, 10
Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały.

Ewangelia Jana 14, 27
Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka.

Co to jest życie w obfitości? Takie życie to dobro na co dzień, a nie tylko od święta. Nie jest to wyjściowy strój, który zakładamy tylko na specjalne okazje. Zwycięskie życie to jest zwycięstwo nad grzechem!

List do Galatów 5,16
Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej.

Żądza cielesna, jaka by nie była, czy to nasze uzależnienie, czy inna słabość, jest często ponad nasze siły. Ale postępując według Ducha, będziesz wolny od pokus. Nie będzie ci się chciało postępować źle.

List do Rzymian 6, 14
Albowiem grzech nad wami panować nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską.

Grzech nie ma mocy nad człowiekiem wierzącym, bo jest on pod opieką Bożą. Kiedy spocznie na człowieku łaska Pana, grzech nie będzie już nim rządził. Grzech sprawia, że tracimy swoją wolność i stajemy się jego niewolnikami.

Ewangelia Jana 8,34
Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu.

Jeśli człowiek nie uwolni się z grzechu, to pozostaje w niewoli cały czas. To tak, jakby przechodzić z jednej celi do drugiej, albo wychodzić na dziedziniec, nie opuszczając jednak terenu samego więzienia. Bywa, że człowiek cały czas jest w niewoli nałogu, a zmieniają się tylko jego formy. Jedno uzależnienie zostaje zamienione na inne. Narkomanię zastępuje alkoholizm, pracoholizm przechodzi w narkomanię, siecioholizm przeradza się w uzależnienie od pornografii.
Wszyscy jesteśmy niewolnikami grzechu.

1 List Jana 1, 8
Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma.

Zwycięskie życie więc, na początek, musi być rozprawieniem się z grzechem.
Grzech towarzyszy nam przecież każdego dnia. Cały czas brudzimy nasze nogi grzechami codzienności, takimi jak złość, gniew, pycha i wiele innych drobnych występków.
Receptą na ten bród jest oczyszczenie.

1 List Jana 1, 9
Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości.

Oczyszczenie to przyjście z grzechem do Boga, oddanie grzechu Bogu. Przeproszenie Najwyższego i zadośćuczynienie.

Innym sposobem radzenia sobie z grzechem jest unikanie takich sytuacji, w których jesteśmy narażeni na grzech.

2 List do Tymoteusza 2, 22
Młodzieńczych zaś pożądliwości się wystrzegaj, a zdążaj do sprawiedliwości, wiary, miłości, pokoju z tymi, którzy wzywają Pana z czystego serca.

Temat zwycięskiego życia nie został jeszcze do końca wyczerpany i Jan obiecał, że będzie kontynuował rozważania na następnym naszym spotkaniu.

Wyznaczony ochotnik Piotr poprowadził modlitwę.
Część z nas miała ochotę trochę pośpiewać, więc wyszliśmy na zewnątrz i przy akompaniamencie gitary i harmonijki zaśpiewaliśmy jeszcze, ku chwale Pana, na zakończenie dnia.

wtorek, 24 maja 2011

Wiara i uczynki a zbawienie

Spotkanie rozpoczęliśmy modlitwą, którą poprowadził kolega, przybyły po dłuższej nieobecności na grupie. Potem zaśpiewaliśmy kilka utworów ze śpiewnika Grupy Gedeon. Po krótkim omówieniu spraw organizacyjnych, przeszliśmy do cotygodniowej "rundki" i każdy z nas mówił o radościach i smutkach, które spotkały go w minionym tygodniu. Na zakończenie każdej wypowiedzi, dzielimy się informacjami zwrotnymi. Są to krótkie uwagi pozostałych uczestników spotkania. Samo uważne wysłuchanie i cenne uwagi działają jak balsam, ale czasem to nie wystarcza. Warto wtedy skorzystać z pomocy specjalisty – psychologa, psychiatry, bądź terapeuty uzależnień.

Kiedy zakończyliśmy rundkę, głos zabrał Jan.
Rozpoczął rozważania na temat oddzielenia lub połączenia uczynków i wiary i jaki to ma udział w zbawieniu?

List Jakuba 2, 14-26
(14) Cóż to pomoże, bracia moi, jeśli ktoś mówi, że ma wiarę, a nie ma uczynków? Czy wiara może go zbawić? (15) Jeśli brat albo siostra nie mają się w co przyodziać i brakuje im powszedniego chleba, (16) a ktoś z was powiedziałby im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i nasyćcie, a nie dalibyście im tego, czego ciało potrzebuje, cóż to pomoże? (17) Tak i wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie. (18) Lecz powie ktoś: Ty masz wiarę, a ja mam uczynki; pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich. (19) Ty wierzysz, że Bóg jest jeden? Dobrze czynisz; demony również wierzą i drżą. (20) Chcesz przeto poznać, nędzny człowieku, że wiara bez uczynków jest martwa? (21) Czyż Abraham, praojciec nasz, nie został usprawiedliwiony z uczynków, gdy ofiarował na ołtarzu Izaaka, syna swego? (22) Widzisz, że wiara współdziałała z uczynkami jego i że przez uczynki stała się doskonała. (23) I wypełniło się Pismo, które mówi: I uwierzył Abraham Bogu i poczytane mu to zostało ku usprawiedliwieniu, i nazwany został przyjacielem Boga. (24) Widzicie, że człowiek bywa usprawiedliwiony z uczynków, a nie jedynie z wiary. (25) W podobny sposób i Rahab, nierządnica, czyż nie z uczynków została usprawiedliwiona, gdy przyjęła posłów i wypuściła ich inną drogą? (26) Bo jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa.

Zastanówmy się najpierw, jaki jest udział naszych uczynków w dziele zbawienia? Oczywistym jest, że nasze uczynki mają się nijak do dzieła zbawienia. Zbawienie zaplanował sam Bóg i On sam je wykonał. Zostało ono zaplanowane, kiedy my byliśmy jeszcze martwi. Moje zbawienie opiera się nie na moich uczynkach, nie na moich dziełach, ale jest wyłączną domeną Boga. Dlaczego więc ludzie myślą o swoich uczynkach w kontekście zbawienia? Robią tak, bo nie chcą być pozbawieni udziału w tym wyłącznie Bożym dziele. Człowiek myśli więc, że zbawienie może sobie niejako "wypracować", zasłużyć sobie na nie.

Nie ma natomiast wiary bez uczynków.
Werset 17: Tak i wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie.
i werset 26: Bo jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa.
mówią o wierze pozbawionej czynów, jako o bezużytecznej. Taka "martwa wiara" nie służy niczemu.

Same uczynki jednak, nawet choćby były najlepsze, nie wzbudzą naszej wiary. Znani są ludzie czyniący wiele dobrego, którzy jednak nie są wierzący. Bo wiara nie powstaje z uczynków.
Werset 18: Lecz powie ktoś: Ty masz wiarę, a ja mam uczynki; pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich.

W historii Abrahama (werset 21-23) widać, że jego wiara wyprzedzała czyny, a ze swoich uczynków został on usprawiedliwiony przez Boga. Kiedy wiara i uczynki są należycie poukładane – współpracują ze sobą. Abraham został nazwany przyjacielem Boga, bo miał relację z Bogiem: ufność Bogu i uczynek wypływający z wiary. Jeśli mam Słowo Boże i relację z Bogiem, to jestem zbawiony.

Jazda samochodem w nieznanym terenie, kiedy podążam za drogowskazami, jest połączeniem mojego zaufania i działania. Widząc drogowskaz na swojej drodze, skręcam, bo wierzę, że prowadzi on we właściwym kierunku. Tak nasze czyny nieodłącznie związane są z wiarą, a zbawienie jest dziełem Boga.

wtorek, 17 maja 2011

O cierpieniu


Spotkanie rozpoczęliśmy w skromnym, bo trzyosobowym składzie. Ale jak powiedział kiedyś Jan – dziękujmy Bogu za tych, którzy są na grupie i módlmy się o tych, którzy na nią nie trafili. Na początek każdy z nas mówił o  wydarzeniach minionego tygodnia, o naszych radościach i smutkach. Na grupie możemy "przegadać" to, co nam spędza sen z powiek i usłyszeć opinie innych osób na ten temat. To daje nam świeże, czasem odmienne od dotychczasowego, spojrzenie na nasze sprawy.

Po przybyciu Jana, na grupę dotarły jeszcze dwie osoby i mała salka zapełniła się.
Jan rozpoczął dzisiejsze rozważania pytaniem "Dlaczego istnieje cierpienie?"

O istnieniu nieszczęść i wyzwoleniu z nich mówi
Psalm 34, 20
"Wiele nieszczęść spotyka sprawiedliwego, Ale Pan wyzwala go ze wszystkich."
Nieszczęścia dotykają każdego, również sprawiedliwego, ale Bóg może zaradzić temu cierpieniu.

Czasami pod wpływem cierpienia doświadczamy zwątpienia, ale bywa także, że się umacniamy. Wtedy cierpienie służy naszemu wzrostowi. 
1List Piotra 4, 12
"Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu"

W drugim rozdziale Księgi Nehemiasza znajdujemy opis straszliwego cierpienia emocjonalnego, jakiego doświadcza Nehemiasz z powodu zniszczenia miasta Jeruzalem  i niedoli jego mieszkańców. Zgryzota tak zmieniła wygląd tego cierpiącego człowieka, że zwróciło to uwagę króla. Władca zgodził się ulżyć cierpieniu swojego sługi Nehemiasza i pomógł odbudować miasto Jeruzalem. W ten sposób niewymowne cierpienie człowieka, nad którym była dobrotliwa ręka Boga, odniosło pozytywny skutek i przyczyniło się do odbudowy miasta.

Historia Anny z pierwszych rozdziałów 1 Księgi Samuela pokazuje, jak cierpienie bezpłodnej, nieszczęśliwej z tego powodu kobiety pomogło jej zbliżyć się do Boga. 
1Sam1,10
"Z goryczą w duszy modliła się ona do Pana i bardzo płakała"
Owocem jej cierpienia i zwrócenia się z nim do Boga były narodziny proroka Samuela.  Anna dotrzymała również przyrzeczenia danego Bogu i szczerze radowała się ze zbawienia, które jest dziełem Boga.   

Czasem, choć trudno nam to zrozumieć i pogodzić się z tym, Bóg dopuszcza nasze cierpienie i karze nas z miłości.
List do Hebrajczyków 12, 6-8
"bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje. Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez karania, które jest udziałem wszystkich, tedy jesteście dziećmi nieprawymi, a nie synami."


wtorek, 10 maja 2011

O ukojeniu

W pierwszej części spotkania dzieliliśmy się naszymi wrażeniami z pikniku na Barbarce. Padła nawet propozycja zorganizowania kolejnej takiej imprezy. Pozostaje tylko kwestia dopasowania terminu tak, żeby jak najwięcej osób mogło cieszyć się ze wspólnej zabawy w tym urokliwym miejscu.
Kiedy przyszedł Jan, wspólnie obejrzeliśmy krótkie filmiki nakręcone w czasie naszej biesiady na Barbarce.
Potem przyszedł czas na Słowo Boże.
Dzisiaj rozważaliśmy fragmenty Pisma Świętego dotyczące pokoju, pokrzepienia, ukojenia, jakie możemy otrzymać od Jezusa, podążając za Nim.

Mt 11,28-30
"Pójdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a moje brzemię lekkie."

To jest cudowna obietnica, którą otrzymaliśmy od samego Jezusa Chrystusa. Aby przybliżyć się do Jezusa, potrzeba nam chociaż odrobiny wiary. Wiary w to, że On mówi prawdę i jest w stanie uwolnić nas od obciążenia fizycznego, ale i psychicznego i duchowego. Utrudzeni możemy być również w naszych nałogach, które są dla nas ciężarem. Będąc w postaci ludzkiej, Jezus przeszedł za nas drogę bólu fizycznego, odrzucenia przez innych, pogardy i potępienia. Jezus doświadczył tego wszystkiego, bo był posłuszny woli Ojca.
Oto fragmenty z Pisma Świętego, mówiące o tym, że Jezus pokornie wypełniał  wolę swego Ojca:

Flp 2, 5-8
"Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej."

Heb 12, 1-2
"Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego."

Nasze posłuszeństwo, podążanie za Jezusem i wzięcie na siebie Jego jarzma, tylko pozornie odbiera nam wolność. Daje nam za to ukojenie, pokój i bezpieczeństwo, jakiego nie osiągniemy klucząc swoimi własnymi drogami.
Na zakończenie spotkania Piotr poprowadził modlitwę.