wtorek, 29 listopada 2011

Przebaczanie

To spotkanie na prośbę Zdzisława, który się spóźnił, poprowadził Janek. Po przeczytaniu kroniki poprosił wszystkich, aby wypowiedzieli się jak minął tydzień, jak się czuli oraz tę wypowiedź każdy z nas, miał połączyć z tematem, który na dzisiejsze spotkanie przygotował, a mianowicie jak sobie radzimy z przebaczaniem. Tereska mówiła pierwsza, po niej zabrał głos Zdzisław, później Darek, Andrzej, Janek, Krystyna, Monika, Ania. Grzegorz i Krzysztof spóźnili się.
Rozmawialiśmy także o wizycie w szpitalu u Wiesia K. Byli tam Janek, Zdzisław i Piotr. Dziś już wiemy. Wiesiu nie żyje. Było to ostatnie z nim spotkanie. Cześć jego pamięci.
Potem Janek poprosił Krystynę o przeczytanie fragmentu z Ewangelii św. Mateusza.

Ewangelia Mateusza 18, 21-35
(21) Wtedy przystąpił Piotr do niego i rzekł mu: Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy? (22) Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci: do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy. (23) Dlatego Królestwo Niebios podobne jest do pewnego króla, który chciał zrobić obrachunek ze sługami swymi. (24) A gdy zaczął robić obrachunek, przyprowadzono mu jednego dłużnika, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. (25) A ponieważ nie miał z czego oddać, kazał go pan sprzedać wraz z żoną i dziećmi, i wszystkim, co miał, aby dług został spłacony. (26) Wtedy sługa padł przed nim, złożył mu pokłon i rzekł: Panie! Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko. (27) Tedy pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. (28) A gdy ów sługa wyszedł, spotkał jednego ze swych współsług, który był mu winien sto denarów; i pochwyciwszy, dusił go, mówiąc: Oddaj, coś winien. (29) Wtedy współsługa jego, padłszy na kolana, prosił go mówiąc: Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko. (30) On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. (31) A współsłudzy jego widząc to, co zaszło, zasmucili się bardzo i poszedłszy, opowiedzieli panu swemu wszystko, co się stało. (32) Wtedy przywołał go pan jego i rzekł mu: Sługo zły! Wszystek tamten dług darowałem ci, boś mnie prosił. (33) Czy i ty nie powinieneś był zlitować się nad współsługą swoim, jak i ja zlitowałem się nad tobą? (34) I rozgniewał się pan jego, i wydał go katom, żeby mu oddał cały dług. (35) Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli każdy nie odpuści z serca swego bratu swemu.

Dwa długi, dwóch panów. Przebaczenie i darowanie długu, a na drugim biegunie odmienna postawa i to, tego któremu pierwej darowano. W modlitwie, której nauczył nas Chrystus są również słowa o przebaczaniu. Powtarzając ją codziennie - przebaczajmy, aby i nam przebaczono nasze winy.

wtorek, 22 listopada 2011

Chrystus fumdamentem

Wtorek, trochę nietypowy, bo nie było naszego lidera Zdzisława. Krystynie, czyli kronikarce, zostało powierzone poprowadzenie grupy. Obecni byli: Tereska, przyszła pierwsza i chciała już wszystko przygotować, ale mocowała się z szafką i ta nie chciała się otworzyć. Krystynie to się udało i zaraz kawa i herbata oraz smaczne ciasteczka poszły w ruch. Wiesiu przyniósł swoją nieodłączna gitarę i specjalnie przygotowane przez niego śpiewniki grupy Gedeon, co stanowiło dla nas znakomitą zachętę do śpiewania. Nadeszła Małgosia, a tuż za nią Piotr. Był też Janek i Grzegorz, Krzysztof, a gościem spotkania - Michał, którego poznaliśmy razem ze Zdzisławem i Małgosią w domu pewnego policjanta, gdzie odbywało się posiedzenie Towarzystwa zawiązanego na rzecz ludzi bezdomnych i uzależnionych. Towarzystwo założone zostało przez Ewę, znana nam z kolei z Towarzystwa "Powrót z U". Michał, zaproszony przez Zdzisława bardzo żywo zainteresowany jest losem ludzi bezdomnych, zamierza podjąć współprace z Ewą i nawiązywać kontakty ze wszystkimi, którym przyświeca ten sam cel. Powiedział nam trochę o sobie i o tym w jaki sposób do tej pory zajmował się tymi ludźmi i w jaki zamierza zajmować się w przyszłości, wykorzystując swoje dotychczasowe doświadczenia i doświadczenia innych. Musiał nas jednak opuścić przed czasem. Zamierzaliśmy dużo na tym spotkaniu śpiewać i nawet się nam to udało, gdyż wspólnie przy akompaniamencie gitary Wiesia wyśpiewaliśmy pięć, przygotowanych przez niego pieśni, chwaląc tym Pana. Potem jak zwykle o minionym tygodniu. Grzegorz powiedział, że jak zwykle, praca i dom. Tereska, jak zwykle zatroskana o syna, Krystyna, jak zwykle o dzieci. Och, ta niepewność pracy. Przed wojną tak było. To rozgorycza i wystawia na próbę naszą wiarę i nadzieję i miłość w końcu też.
Krzysztof przyszedł bardzo późno, więc się nie wypowiedział, a Małgosia, jako poproszona o głos na końcu, zagadnęła tylko w sprawie interesujących ją wyjść w miasto na różne imprezy kulturalno-rozrywkowe, którymi pragnie nas zainteresować. Krystyna na to, że w tym tygodniu zaprasza nas w sobotę Zdzisław do kościoła św. Antoniego na występ grupy TSE.

Potem Janek powiedział nam Boże Słowo.
Nie buduje się domu zaczynając od dachu, komina, czy okien. Podstawą budynku jest fundament. Podobnie jest z budowlą Bożą, którą jesteśmy my sami. Apostoł Paweł tak pisze w

1 Liście do Koryntian 3, 10-11
(10) Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry budowniczy założyłem fundament, a inny na nim buduje. Każdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje. (11) Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus.

Dobrze jest kiedy, również nasze relacje z innymi ludźmi, budujemy na fundamencie Chrystusowym.

2 List do Koryntian 6, 14-18
(14) Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? (15) Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? (16) Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: 
Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, 
I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. 
(17) Dlatego wyjdźcie spośród nich 
i odłączcie się, mówi Pan,
I nieczystego się nie dotykajcie; 
A ja przyjmę was (18) 
I będę wam Ojcem, 
a wy będziecie mi synami i córkami, 
mówi Pan Wszechmogący;

Bóg daje nam obietnicę, że kiedy opowiemy się za prawością, a inni ludzie nas opuszczą, nawet wtedy nie będziemy sami, samotni, bez przyjaciół, ponieważ Bóg będzie nam Ojcem i będzie o nas walczył.

Spotkanie zakończyliśmy modlitwą, którą poprowadził Piotr.

wtorek, 15 listopada 2011

Modlitwa Psalmami

Dzisiaj na spotkaniu zbrakło Krystyny i Jana, dotarli natomiast Zdzisław, Małgorzata, Terenia, Monika, Ania, Magda i Darek. Magda jeszcze u nas nie była i jak większość z nas trafiła tu dzięki zaproszeniu Zdzisława. Żeby Magda poczuła się pewniej i wiedziała z kim spędzi najbliższe 2,5 godziny, zrobiliśmy krótką rundkę zapoznawczą, podczas której przedstawiliśmy się z imienia i powiedzieliśmy kilka słów o sobie. Magda też powiedziała niewiele - tyle, ile chciała. Potem Zdzisław przeszedł do spraw organizacyjnych i zauważył, że przydałby się nowy regulamin grupy, który można by odczytywać nowoprzybyłym. Poprzedni regulamin, spisany i umieszczony w Kronice, trochę się zdezaktualizował po zmianie miejsca naszych spotkań. Pracą nad nowym regulaminem mają zająć się Małgorzata i Krystyna. Jako, że Jan nie dotarł ze Słowem Bożym na spotkanie, Zdzisław zaproponował, abyśmy przeczytali Psalm 23 i podzielili się swoimi refleksjami. Później Małgorzata przeczytała Psalm 141, którym ostatnio się modliła i została wysłuchana.

Psalm 141, 1-4
(1) Psalm Dawidowy. Panie, wzywam cię, pośpiesz mi z pomocą, Usłysz głos mój, gdy wołam do ciebie! (2) Niech wznosi się ku tobie modlitwa moja jak kadzidło, A podniesienie rąk moich jak ofiara wieczorna! (3) Panie, postaw straż przed ustami moimi, Pilnuj drzwi warg moich! (4) Nie dopuść, aby serce moje skłaniało się do złego,

W czasie krótkiej przerwy, którą zarządził Zdzisław, padła propozycja wspólnego wyjścia do kina, albo do muzeum. Kto wie, może nawet, moglibyśmy robić takie wypady raz w miesiącu?
Na zakończenie zebraliśmy sprawy do modlitwy, którą poprowadziła Małgorzata.

wtorek, 8 listopada 2011

Ludzie, którzy nie mają ochoty słuchać o Bogu

W małym pokoju nr 14 zebrało się sporo osób. Zabrakło krzeseł i trzeba było naprędce je organizować. W końcu salka się wypełniła i rozpoczęliśmy spotkanie na które przyszli : Monika, Ania, Tereska, Małgosia, Marysia, Krystyna, Darek, Grzegorz, Krzysztof, Zdzisław i Jan.

Monika i Ania były tu po raz pierwszy, przedtem jednak uczestniczyły w naszych spotkaniach w salce kominkowej w KECH na Myśliwskiej. Pamiętamy te czasy jako miłe, kiedy to Monika śpiewała nasze piosenki, a zespół grał. Były próby i występy między innymi na Strumykowej i w Lipnie i Grudziądzu też chyba. Nie wszyscy, co śpiewali i grali w salce, byli na wszystkich występach, ale zespół jakoś się kręcił. Teraz został okrojony tylko do Zdzisława i Wiesia, ale repertuar pozostał ten sam. Monika wyszła za mąż i trochę od nas odeszła, ale zawsze można powrócić jak mówią słowa starego szlagieru. Ania również jest nam dobrze znana i z reguły przychodziły do nas razem.

Modliliśmy się o swoje i innych sprawy. Każdego coś w minionym tygodniu ugniatało. Zdzisława brak kasy, czekał na przelew i nic, ale jakoś mu przeszło chwilowe tym zdołowanie, choć wie, że sprawa powróci. Teresa myśli o synu. Krzysztof o sprawie w sądzie. Darek prosił o modlitwę za córkę, Krystyna o modlitwę za naszych dwóch kolegów, którzy są w szpitalu. Chyba na tym tle najlepiej wypadła Małgosia, zadowolona z rodzinnych spacerów po lesie wśród szelestu spadłych liści i spacerów w dniu Wszystkich Świętych po cmentarzu, gdzie przez ponad pól godziny szukała grobu pani Agnieszki. W końcu odnalazł go mąż Małgosi, choć na uroczystości pogrzebowej nie był.

Jan w swoim słowie z Biblii, mówił nam o ludziach, którzy nie chcą słuchać Bożego Słowa. Zaczął od tego, że wątpliwości zdarzają się każdemu i nachodzą także ludzi wierzących.

List do Rzymian 14, 1-12
(1) A słabego w wierze przyjmujcie, nie wdając się w ocenę jego poglądów. (2) Jeden wierzy, że może jeść wszystko, słaby zaś jarzynę jada. (3) Niechże ten, kto je, nie pogardza tym, który nie je, a kto nie je, niech nie osądza tego, który je; albowiem Bóg go przyjął. (4) Kimże ty jesteś, że osądzasz cudzego sługę? Czy stoi, czy pada, do pana swego należy; ostoi się jednak, bo Pan ma moc podtrzymać go. (5) Jeden robi różnicę między dniem a dniem, drugi zaś każdy dzień ocenia jednakowo; niechaj każdy pozostanie przy swoim zdaniu. (6) Kto przestrzega dnia, dla Pana przestrzega; kto je, dla Pana je, dziękuje bowiem Bogu; a kto nie je, dla Pana nie je, i dziękuje Bogu. (7) Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera; (8) bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy; przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy. (9) Na to bowiem Chrystus umarł i ożył, aby i nad umarłymi i nad żywymi panować. (10) Ty zaś czemu osądzasz swego brata? Albo i ty, czemu pogardzasz swoim bratem? Wszak wszyscy staniemy przed sądem Bożym. (11) Bo napisano: Jakom żyw, mówi Pan, ugnie się przede mną wszelkie kolano i wszelki język wyznawać będzie Boga. (12) Tak więc każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu.

Każdy z nas ma swoje życie i przeżywa je na swój sposób, zarówno ten, który czyta Biblię, jak i ten, który Jej nie czyta. Ale czy chcemy, czy nie chcemy, Bóg każdego z nas widzi. Chociaż Bóg daje człowiekowi swobodę i autonomię, zna go jednak w każdym calu i wie o nim wszystko. Dlatego cokolwiek się z nami dzieje, czy żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana. Dzisiaj i każdego dnia starajmy się być Pańscy. Chrońmy się w Bogu!