wtorek, 26 lipca 2011

Bóg dotrzymuje obietnicy

Na to spotkanie przyszło kilka osób, choć Zdzisław nawet myślał, że może poza nim i Krystyną nikt dzisiaj tutaj nie trafi, bo albo pracują, albo powyjeżdżali, jak np. Małgorzata. A więc przyszli: Tereska, Krystyna, Piotr, Wiesław, Wiesiu (z gitarą), Jan i Zdzisław oczywiście. A ponieważ była gitara, to po modlitwie i przeczytaniu kroniki, były pieśni.

Potem dzieliliśmy się swoimi troskami i radościami, choć tych ostatnich było zdecydowanie mniej. Modliliśmy się o nieobecnych, o których wiemy, że przechodzą ciężkie chwile. Dzwoniliśmy też do nich lub pisaliśmy sms-y, aby się zebrali i przyszli, gdyż w grupie zawsze raźniej. Jak przypomniał Zdzisław – jeden patyk łatwo jest złamać, ale kilka, już o wiele trudniej. No ale, albo nie mieli sił, albo na razie woleli samotność. Czasem trzeba ludzi zostawić samych, to też słowa Zdzisława.

Jan natomiast przedstawił nam historię z 2 Księgi Królewskiej o obleganym mieście i jego mieszkańcach. Ciężkie to były dla nich chwile, głód taki, że nawet jedli własne dzieci. Król złorzeczył Bogu, wątpił w jego miłosierdzie, a nawet w istnienie. Naraz obietnica, że wszystko może się zmienić, a za nią reakcja różnych ludzi. Zwątpienie i roztrząsanie i sprawdzanie. Bóg dotrzymał obietnicy, bo On jej zawsze dotrzymuje, to tylko my jesteśmy małej wiary, odchodzimy do innych bogów, ściągając na siebie gniew Boga żywego.

Jezus moc mający

To spotkanie było bardzo nietypowe, bo po pierwsze nie było do końca wiadomo, czy w ogóle się odbędzie. Zdzisław, lider grupy, musiał wyjechać do Grudziądza i poprosił Krystynę o prowadzenie grupy, ale ona miała inne obowiązki, Wiesiu był w szpitalu, a Piotr zaskoczony miał także inne sprawy. Grupa miała być w związku z tym odwołana, ale na szczęście Wiesiu (gitarzysta) był w dyspozycji i przyjechał. Nietypowe to było spotkanie bez herbaty, kawy i ciasteczek, tylko o wodzie. Za to, po spotkaniu mało było do posprzątania w salce, która została nam użyczona. Osób również było mało i to przychodzili spóźnieni o różnym czasie.

Jan, nasz kaznodzieja był i swoje rozważania z Biblii oparł na rozdziale 7. z Ewangelii Mateusza wers 29:

Albowiem uczył je jako moc mający, a nie jak ich uczeni w Piśmie

Nauka Jezusa nie była osnuta na wiedzy zawartej w Piśmie jaką posiadali faryzeusze, choć to po ludzku sądząc był zwykły człowiek, syn cieśli. Jezus był Bogiem, stąd wynikała jego moc. Leczył, wskrzeszał, wspierał, nauczał, ale przede wszystkim ofiarował siebie za nas, abyśmy mieli Zbawienie i zmartwychwstanie, a On pierwszy pokonał śmierć. Choć sam był bez grzechu umarł za nasze grzechy. Faryzeusze byli zadufani w sobie, sądzili i potępiali innych, jak chociażby w przypadku kobiety przyłapanej na cudzołóstwie. Choć sami grzeszni, chcieli w sposób okrutny tę kobietę ukarać. Prawo ludzkie stawiali nad Boskie, ale Jezus pokazał im, że nie są lepsi, a do kobiety powiedział:

Idź i nie grzesz więcej


Powinniśmy wierzyć w moc Jezusa i dzisiaj, a my wierzymy ludziom bezbożnym czasem nawet w ich wróżby i horoskopy. Wiara jest nam najbardziej potrzebna, także w pracy z ludźmi uzależnionymi, bo choć cenimy rolę i wiedzę różnych terapeutów, to bez wiary w moc Jezusa ich praca owocu nie przyniesie.

wtorek, 12 lipca 2011

Dziecko Boże

Dzisiejsze spotkanie grupy wsparcia Gedeon, z powodu wyjazdu kilku stałych uczestników i prowadzącego Zdzisława, było nietypowe pod paroma względami. Na pewno odczuliśmy brak Krystyny, Wiesława, Piotra i Zdzisława. W rolę moderatora, zręcznie wcielił się Wiesław, który realizując harmonogram, znaleziony w Kronice, sprawnie poprowadził spotkanie. Rozpoczęliśmy je w trzyosobowym składzie. Potem dołączyło jeszcze kilka osób i utworzyła się całkiem przyzwoita, siedmioosobowa grupa. Niemal połowa uczestników była tu po raz pierwszy. Mamy nadzieję, że zawitają do nas jeszcze nie raz.
Po modlitwie i tradycyjnej rundce podsumowującej miniony tydzień, Jan rozpoczął rozważania na temat, kto to jest Dziecko Boże.

Ewangelia Mateusza 7, 21-23
(21) Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. (22) W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? (23) A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie.

Wiele wskazówek, mówiących o tym, jakie cechy ma Dziecko Boże, znajdujemy w Rozdziale 8 Listu do Rzymian:
1) Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. (2) Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci. (3) Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele,

Zakon – to prawo Dziesięciu Przykazań. Nasze ciała i umysły są tak "zniszczone", że nie jesteśmy w stanie wypełnić Zakonu bez Jezusa Chrystusa i Jego wstawiennictwa.

wersety 10-11
10) Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie. (11) A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was.
wersety 14-17
(14) Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. (15) Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! (16) Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. (17) A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli.
werset 31
Cóż tedy na to powiemy? Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam?
werset 38
Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, (39) ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

Przepełnieni Duchem Bożym, który jest Bogiem, możemy mówić o sobie: "Dziecko Boże".

wtorek, 5 lipca 2011

Kochana Agnieszka


Na dzisiejsze spotkanie cieniem położyła się bardzo smutna wiadomość o niespodziewanej śmierci Pani Agnieszki Kasprzyckiej. I nie tylko na to spotkanie przecież, ale na cały ten czas w którym Pani Agnieszki już nie będzie. Wszystkich, którzy Ją znali, przede wszystkim rodzinę, przyjaciół, znajomych, całą wielką społeczność związaną z Towarzystwem Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych „Powrót z U” w Toruniu, dotknęła ta niespodziewana śmierć.

Każdy kto miał okazję spotkać w swoim życiu Panią Agnieszkę przyzna, że była to osoba wyjątkowa. Ciepła, otwarta, serdeczna. Wymagająca i wyrozumiała zarazem. Odpowiedzialna. Rok temu została uhonorowana w plebiscycie na Kobietę Roku. Na pewno w pełni zasłużone było to wyróżnienie. Agnieszka miała wiele cennych rzeczy do przekazania, wiele ważnych informacji o uzdrawianiu relacji w rodzinie. Według Niej mamy taką paskudną cechę pamiętania, rozpamiętywania, a nawet pielęgnowania w sobie tych wszystkich chwil i wydarzeń, które nie były dobre, miłe, a przecież ludzie ze swoimi słabościami, mają w sobie wiele dobra. Trzeba to dobro dostrzegać, pielęgnować i zawsze o nim właśnie pamiętać. Nauczyć się przebaczać to co nas dotknęło, tak by nie urosło do monstrualnych rozmiarów i nie przysłoniło nam urody życia.

Tak niedawno, jeszcze w sobotę, Pani Agnieszka na corocznym pikniku, organizowanym przez Towarzystwo "Powrót z U", była z nami. Uśmiechnięta, jak zwykle wszystkich serdecznie witająca u boku swojego męża. Nie było ładnej pogody. Jej brak, deszcz i ziąb wystraszył niektórych i dlatego nie przyszli. Cieszymy się, że my byliśmy, bo było to, jak się okazało, pożegnanie z Agnieszką. Jakby niebo już wiedziało i dlatego płakało, choć my niczego nie przeczuwający bawiliśmy się w najlepsze. Nie chodzi tu o śmierć, bo każdemu z nas jest pisana. I to nie ze śmierci Pani Agnieszki płynie do nas przesłanie, ale z Jej życia. Kiedy można tak o kimś powiedzieć, kto odszedł na Zielone Łąki Nieba, to powiedzieć też można, że to życie wypełniło się, było dobre.

Cześć Jej pamięci.