wtorek, 20 września 2011

Boga nie oszukasz

Na spotkanie przyszli, zaczynając od płci pięknej, Małgosia, Tereska i Krystyna, był też lider grupy Zdzisław, który przyszedł pierwszy, a raczej przyjechał na swoim stalowym rumaku i wszystko przygotował, od czasu do czasu wpadał i wypadał Jurek, potem nadszedł nasz kaznodzieja Janek, a na sam prawie koniec, Wiesiu nasz naczelny muzyk.
O wydarzeniach z poprzedniego tygodnia zaczął opowiadać jako pierwszy Zdzisław, który stwierdził, że ogólnie miał dobry czas. Jak zawsze opowiadał o swojej pracy na ulicach i w punktach konsultacyjnych. Wypowiadał się o dzieciakach w Lipnie, że to takie kochane dzieciaki, chociaż czasem mu krwi napsują, ale potem przepraszają, chociaż nie nauczone są tego. W Grudziądzu otrzymał zmianę pracy na służbę w więzieniu i chociaż zna ją dobrze z dawnych czasów, to nieco się jej obawia, ale cóż robić, pan każe - sługa musi.
Krystyna opowiadała o podróży do Anglii, gdzie gościła u swoich dzieci. Tydzień czasu spędziła miło i czas szybko zleciał. Bała się lotu samolotem, ale wszystko potoczyło się szczęśliwie. Dziękowała grupie za modlitwy o szczęśliwy powrót. Potem przyszedł czas na słowo Boże, które odczytał Jan.

Ewangelia Jana 6, 1-15, 22-29
(1)Potem odszedł Jezus na drugi brzeg Morza Galilejskiego, czyli Tyberiadzkiego. (2) A szło za nim mnóstwo ludu, bo widzieli cuda, które czynił na chorych. (3) Wstąpił tedy Jezus na górę i tam usiadł z uczniami swoimi. (4) A była blisko Pascha, święto żydowskie. (5) A Jezus podniósłszy oczy i ujrzawszy, że mnóstwo ludu przychodzi doń, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby mieli co jeść? (6) A mówił to, wystawiając go na próbę; sam bowiem wiedział, co miał czynić. (7) Odpowiedział mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy dla nich chleba, choćby każdy tylko odrobinę otrzymał. (8) Rzekł do niego jeden z uczniów jego, Andrzej, brat Szymona Piotra: (9) Jest tutaj chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest na tak wielu? (10) Rzekł Jezus: Każcie ludziom usiąść. A było dużo trawy na tym miejscu. Usiedli więc mężczyźni w liczbie około pięciu tysięcy. (11) Jezus wziął więc chleby i podziękowawszy rozdał uczniom, a uczniowie siedzącym, podobnie i z ryb tyle, ile chcieli. (12) A kiedy się nasycili, rzekł do uczniów swoich: Pozbierajcie pozostałe okruchy, aby nic nie przepadło! (13) Pozbierali więc, i z pięciu chlebów jęczmiennych napełnili dwanaście koszów okruchami, pozostawionymi przez tych, którzy jedli. (14) Wtedy ludzie ujrzawszy cud, jaki uczynił, rzekli: Ten naprawdę jest prorokiem, który miał przyjść na świat. (15) Jezus zaś poznawszy, że zamyślają podejść, porwać go i obwołać królem, uszedł znowu na górę sam jeden. (…) 
(22) Nazajutrz lud, który pozostał na drugim brzegu morza, zauważył, że tam nie było innej łódki prócz tej jednej, w którą wstąpili uczniowie Jezusa, i że Jezus nie wszedł z uczniami swoimi do tej łodzi, ale że sami uczniowie jego odpłynęli. (23) Tymczasem nadeszły inne łódki od Tyberiady w pobliże tego miejsca, gdzie jedli chleb, nad którym Pan wypowiedział dziękczynienie. (24) Gdy więc lud zauważył, że tam nie ma Jezusa ani jego uczniów, wsiedli i oni do łódek i przeprawili się do Kafarnaum, szukając Jezusa. (25) A znalazłszy go za morzem, rzekli do niego: Mistrzu, kiedy tu przybyłeś? (26) Odpowiedział im Jezus i rzekł: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się.

Boga nie oszukamy. Jezus poznał intencje ludzi, którzy poszli za Nim, tylko dlatego, że ich nakarmił i nasycili się. Jezus wiedział, że szukali go nie z powodu żalu za grzechy - bo się nawrócili, ale dla interesu własnego, żeby znowu najeść się do syta.
Jezus mówi do nas, abyśmy nie przychodzili do Niego, po ten chleb, który jest na teraz, ale po coś więcej – po życie wieczne:

(27) Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa,

Mamy być odważni w mówieniu innym otwarcie prawdy duchowej o zbawieniu, prawdy o Jezusie. Tak jak Jezus, który najpierw ukazał ludziom, ich prawdziwe intencje, ale potem dał im wskazówki, co mają robić dalej:

(29) To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał.

Powinniśmy też mieć odwagę powiedzieć osobie uzależnionej, która nie podchodzi uczciwe do terapii: „Chłopie, przyszedłeś tu tylko po to, żeby się najeść, a nie po to, żeby porzucić nałóg!"

Na koniec każdy przedstawił sprawy do modlitwy i wspólnie modliliśmy z Janem, który modlitwę poprowadził.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz