piątek, 18 sierpnia 2017

Ostatnie i pierwsze spotkanie.

Wczoraj pożegnaliśmy Zdzisława, lidera naszej grupy. Na tę smutną uroczystość przybyli licznie Jego przyjaciele, bo prawdziwie każdy, kto poznał Zdzisława, stawał się od razu Jego serdecznym przyjacielem. 





Dzisiejsze spotkanie w niewielkiej sali Ośrodka na Bydgoskiej, w porównaniu z tym wielkim ludzkim zgromadzeniem na cmentarzu, zdawało się niezwykle skromne. Oprócz prowadzącego Janka byli także: Darek, Terenia, Gosia, Aneta i Wiesława. 
Janek ustawił fotografię Zdzisława na miejscu, gdzie zwykle On siadał, żebyśmy mieli widoczny znak tego, że Zdzisław będzie zawsze w naszej wdzięcznej pamięci. A na potwierdzenie tego, po krótkiej modlitwie, każdy z obecnych wspomniał, czym szczególnym został obdarowany przez Zdzisława. Takich znaczących dla nas rzeczy, jakie otrzymaliśmy od Zdzisława było oczywiście wiele i rozprawiając o nich wszystkich pewnie przesiedzielibyśmy kilka dni. 
W naturalny sposób pojawiły się wspomnienia dnia poprzedniego i tak niepostrzeżenie przeszliśmy do omówienia wydarzeń ubiegłego tygodnia. Dariusz i Wiesia mówili jako pierwsi, bo musieli wyjść wcześniej. 

Po krótkiej przerwie obejrzeliśmy kolejny odcinek z serii "I’m second", którego bohaterem był tym razem gitarzysta znanego zespołu Korn - Brian Welch "I'm second"

Słowo Boże, które przygotował na dzisiejsze spotkanie Janek, pochodzi z Nowego Testamentu: 

Ewangelia Jana 13, 36-38 
Rzekł mu Szymon Piotr: Panie, dokąd idziesz? Odpowiedział Jezus: Dokąd idę, ty teraz ze mną iść nie możesz, ale potem pójdziesz. Rzekł mu Piotr: Panie! Czemu nie mogę teraz iść za tobą? Duszę swoją za ciebie położę. Odpowiedział mu Jezus: Duszę swoją za mnie położysz? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz. 
14, 1-15 
Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli. I dokąd Ja idę, wiecie, i drogę znacie. Rzekł do niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz, jakże możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie. Gdybyście byli mnie poznali i Ojca mego byście znali; odtąd go znacie i widzieliście go. Rzekł mu Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam. Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje. Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie; a jeśliby tak nie było, to dla samych uczynków wierzcie. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię, i większe nad te czynić będzie; bo Ja idę do Ojca. I o cokolwiek prosić będziecie w imieniu moim, to uczynię, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. Jeśli o co prosić będziecie w imieniu moim, spełnię to. Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie. 

Zaufanie Jezusowi daje nam wolność. Jezus wie, że jeśli Go kochasz, to będziesz dochowywać wierności Jego przykazaniom. Świeżo po nowonarodzeniu jest taka gorliwość, jak na początku zakochania i mówimy bez wahania: oddaję Ci swoje życie! Ale po czasie przychodzi szara rzeczywistość i zaczynamy się zastanawiać, czy warto było? Bo życie z Bogiem jest wymagające. Zaufanie Jezusowi zobowiązuje do ponoszenia kosztów, ale jest warto. 

List do Filipian 4, 7 
A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz