piątek, 17 stycznia 2014

"Żaden prorok nie jest uznawany w ojczyźnie swojej"

Dzisiejsze spotkanie poprowadził Jan. Małgorzata rozpoczęła je modlitwą, w której podziękowała Panu Jezusowi za całą naszą grupę, za możliwość spotykania się w ciepłej sali i dzielenia się ciepłem naszych serc, obecnym w nas, dzięki Słowu Bożemu, rozważanemu na każdym spotkaniu.

Po krótkim zapoznaniu się z planem dzisiejszych zajęć, zaśpiewaliśmy trzy pieśni, a Wiesiu akompaniował na gitarze. Ostatnio rzadziej towarzyszy mu Zdzisław, dla którego gra na harmonijce ustnej jest sporym wysiłkiem, biorąc pod uwagę jego obecny stan zdrowia.

Cotygodniową rundkę – „jak minął tydzień” zaczęła Małgorzata, wspominając m.in. o wczorajszym, roboczym spotkaniu przyszłych streetworkerów w siedzibie Towarzystwa „Powrót z U” przy ul. Jęczmiennej. Powoli krystalizują się założenia, cele i adresaci naszych przyszłych działań. Chcemy zająć się dziećmi i młodymi w wieku 12 – 20 lat, eksperymentującymi bądź uzależnionymi od środków psychoaktywnych, z terenu toruńskiej Starówki. Na zaproszenie dzieci, będziemy docierać również do ich rodziców.
Dariusz wspomniał o chęci wzięcia udziału w warsztatach rozwoju osobistego, ale będzie musiał się liczyć ze sporym, jak na jego możliwości wydatkiem, ponieważ takie zajęcia są płatne.
Dla Jarka zima to najcięższy okres, zwłaszcza zbliżające się silne mrozy, kiedy sam musi zabezpieczyć opał do ogrzania swojej altanki. Stracił większość narzędzi do cięcia drewna, więc Jan zaoferował mu swoja pomoc. Jarka trapią ostatnio również problemy zdrowotne.
Wiesław stresuje się w pracy i myśli o znalezieniu innej.
Jana cieszą duże zamówienia publikacji chrześcijańskich, które realizuje ostatnio w ramach inicjatywy "Razem dla Ewangelii", do krajów Ameryki Południowej (głównie Brazylii).
Obie Teresy podzieliły się z nami troskami i radościami, których doświadczyły w minionym tygodniu.
Zdzisław jest bardzo zmęczony ograniczeniami, które funduje mu jego choroba. Teraz wcale nie dziwi się słabości i zniechęceniu osób nieuleczalnie chorych.

Po krótkiej przerwie, Jan odtworzył reportaż radiowy "Głosu Ewangelii" Henryka Dedo i Waldemara Kasperczaka zatytułowany "Kibic". Jest to wywiad z młodym człowiekiem, który z fanatycznego kibica drużyny piłkarskiej stał się alkoholikiem. Ostatecznym ratunkiem dla zagubionego chłopaka stał się Jezus i chęć podążania za Nim.

Na zakończenie Jan odczytał fragment Nowego Testamentu:

Ewangelia Łukasza 4, 16-30
I przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował, i wszedł według zwyczaju swego w dzień sabatu do synagogi, i powstał, aby czytać. I podano mu księgę proroka Izajasza, a otworzywszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność, abym zwiastował miłościwy rok Pana. I zamknąwszy księgę, oddał ją słudze i usiadł. A oczy wszystkich w synagodze były w niego wpatrzone. Zaczął tedy mówić do nich: Dziś wypełniło się to Pismo w uszach waszych. I wszyscy przyświadczali mu, i dziwili słowom łaski, które wychodziły z ust jego, i mówili: Czyż ten nie jest synem Józefa? I rzekł do nich: Zapewne powiecie mi owo przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie. Dokonaj także tutaj, w ojczyźnie swojej, tych wielkich rzeczy, które, jak słyszeliśmy, wydarzyły się w Kafarnaum. I rzekł: Zaprawdę, powiadam wam, iż żaden prorok nie jest uznawany w ojczyźnie swojej. Prawdziwie zaś mówię wam: Wiele było wdów w Izraelu w czasach Eliasza, kiedy niebo było zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak iż był wielki głód na całej ziemi, a do żadnej z nich nie został posłany Eliasz, tylko do wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I było wielu trędowatych w Izraelu za Elizeusza, proroka, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Naaman Syryjczyk. I wszyscy w synagodze, słysząc to, zawrzeli gniewem. I powstawszy wypchnęli go z miasta, i wywiedli go aż na szczyt góry, na której miasto ich było zbudowane, aby go w dół strącić. Lecz On przeszedł przez środek ich i oddalił się.

Spotkanie zakończyliśmy modlitwą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz